Instalacja Ubuntu/Kubuntu na Asus Zenbook 434

Takie wpisy nie pojawiały się tutaj już od dawna (w ogóle mało co się ostatnio pojawia, zwłaszcza że większość mojej sieciowej aktywności przeniosłem do Twittera). Pomimo to postanowiłem zamieścić kilka wskazówek dotyczących instalacji GNU/Linux w wersji Ubuntu/Kubuntu na względnie nowym laptopie, jakim jest Asus Zenbook 434. Porady dotyczą modelu z procesorem i7, 16 GB RAM i dyskiem SSD 1TB, ale powinny stosować się także do innych wersji. Dotyczyć także będą instalacji dual boot, czyli postawienia linuksa obok windowsa.

 

Zenbook UX434 to bardzo sympatyczny, niewielki sprzęt o przyzwoitej konfiguracji i niesamowitym ekranie 14 i „screen body ratio” 92% (czyli ekranie obejmującym 92% powierzchni pokrywy, co oznacza, że ramki są tu naprawdę niewielkie).

20200420_155954

Niezwykłym elementem jest screenpad, czyli touchpad/gładzik laptopa mający formę niewielkiego, dodatkowego ekranu 5,65 cala, który może zawierać skróty do programów, dodatkową klawiaturę numeryczną lub po prostu miejsce, na które zrzucamy okna programów działających w tle. Więcej informacji o sprzęcie znajdziecie w recenzjach, których nie brakuje w sieci (np. tutaj).

20200420_224636

Komputer jest naprawdę malutki i poręczny. Przypomina niewielkie netbooki sprzed lat, najczęściej o słabej konfiguracji i ekranach 10-11 cali, lecz jest nieporównanie potężniejszy i ma całkiem spory, 14 calowy ekran. Na zdjęciu powyżej leży obok mojego starego, także 14 calowego laptopa Lenovo IdeaPan U430. Jak widać obudowa ASUSa zbiera niestety odciski palców, co jest chyba największym, póki co, minusem tego sprzętu, jaki udało mi się zaobserwować.

Próba instalacji Ubuntu (jeszcze w wersji 19.10, choć na dniach pojawiła się już wersja 20.4) na domyślnych ustawieniach komputera raczej się nie powiedzie. Wystartowanie systemu z pendrive (w wersji live) nie sprawia jednak żadnych problemów:

20200420_174450

Jak widać uruchamia się nawet screenpad, jednak w sposób zaskakujący, z przekręconą o 90 stopni osią ekranu. W trybie live działa właściwie wszystko, poza touchpadem (dlatego do instalacji lepiej będzie podłączyć mysz) i poza systemem logowania za pomocą biometrycznego rozpoznawania twarzy (Windows Hello). Pomimo to nie da się w tym momencie zainstalować Ubuntu na twardym dysku. System tego dysku po prostu nie widzi. Dlatego konieczna będzie zmiana ustawień UEFI. Zanim to nastąpi musicie koniecznie zaktualizować BIOS do wersji powyżej 300. Można to zrobić z poziomu całkiem przyjaznego narzędzia ASUSa służącego do konfiguracji i aktualizacji systemu. BIOS aktualizuje się wówczas całkowicie automatycznie i nie trzeba nigdzie grzebać. Po prostu uruchomcie narzędzie i wejdźcie w zakładkę aktualizacji. Gdy aktualizacja się zakończy, wejdźcie w ustawienia UEFI/BIOS.

Aby wejść do ustawień UEFI/BIOS powinniście włączyć komputer i wcisnąć f2. Gdyby Wam się nie udało, możecie uruchomić UEFI spod Windows, wpisując w systemową wyszukiwarkę UEFI lub BIOS i pozwalając mu uruchomić się ponownie z ekranem „Opcje zaawansowane”. Tu wybierzcie „Rozwiąż problemy” i „Ustawienia oprogramowania układowego UEFI”.

20200426_095700

Powinien pojawić się panel ustawień:

20200426_095740

W którym wybieracie „Adbanced” – „SATA Configuration”. A w ustawieniach dysku zamieniacie domyślny „Intel RST Premium With Intel Optane System Acceleration” na „AHCI”:

20200426_095750

Po zatwierdzeniu tej zmiany system Windows będzie próbował uruchomić się ponownie, ale pokaże błąd i będzie próbował samodzielnie się naprawić. W tym miejscu spróbujcie wymusić na nim uruchomienie w trybie bezpiecznym, a później ponowne uruchomienie w trybie normalnym. Będzie wam potrzebny kod dla odblokowania funkcji szyfrowania dysku BitLocker. System poda wam adres strony, na której uzyskacie swój kod. Można to zrobić z drugiego urządzenia lub choćby telefonu. Albo przygotować sobie kod wcześniej logując się na swoim koncie Microsoft (account.microsoft.com/devices/recoverykey). Najlepiej zapiszcie go sobie, bo przyda wam się jeszcze kilkukrotnie.

Kiedy już system Windows uruchomi się normalnie, z jego poziomu możecie wydzielić sobie osobną partycję, którą przeznaczycie dla Ubuntu. Uruchamiacie linuksa w trybie live by sprawdzić, czy już wykrywa już dysk twardy komputera. Jeśli tak, zainstalujcie system. Podczas instalacji wybierzcie opcję samodzielnego ustawienia partycji dla linuksa. W wolnym miejscu, wydzielonym już spod Windows warto ustawić partycję systemową „/” (ja dałem 30 GB), SWAP (czyli partycję wymiany, ja dałem 3 GB) oraz partycję „/home”, na którą przeznaczcie resztę wydzielonego miejsca. Nie usuwajcie żadnych partycji (poza przeznaczoną na linuksa powinny być jeszcze UEFI, Windows i partycja Recovery). Po zainstalowaniu systemu wszystko powinno działać out of the box. Nawet ScreenPan, w którym wcześniej nie działały funkcje dotykowe. Jest on wykrywany po prostu jako dodatkowy ekran. Należy jedynie skonfigurować jedynie wyświetlanie. W tym celu Obraz ScreenPada należy obrócić o 90 stopni i ustawić w kreatorze pod ekranem głównym laptopa:

screen1

Tak to wygląda w ustawieniach Plasmy KDE, w Gnomie Ubuntu będzie podobnie. W takim ustawieniu możecie zrzucać sobie na ten ekran okna dodatkowych aplikacji, lub np. okna narzędziowe programów graficznych czy multimedia. W KDE możecie pokombinować z umieszczeniem tutaj elementów Plasmy (np. uruchamiania aplikacji).

20200425_214153

Oczywiście, jeśli chcecie aby komputer zużywał mniej energii, po prostu dodatkowy ekran wyłączcie. Będzie wówczas działał jak tradycyjny Touchpad.

Jedynym elementem, który nie działa out-of-the-box jest system biometrycznego rozpoznawania twarzy. Jeżeli wam na nim zależy, możecie pokombinować z Howdy. Jest to opensource’owy zamiennik Windows Hello. Ponieważ jednak deweloperzy Howdy sami stwierdzają, że „This package is in no way as secure as a password and will never be”, ja sam dałem sobie z nim spokój i korzystam z logowania hasłem.

Musicie pamiętać, że za każdym razem, gdy w linuksie zmienią się istotne ustawienia (np. zaktualizuje się kernel lub spróbujecie grzebać w GRUB), to podczas uruchamiania Windowsa, konieczne będzie podanie kodu BitLockera. Przy normalnym użytkowaniu, czy aktualizacjach systemu, nie będzie to konieczne i będzie można zupełnie normalnie przełączać się pomiędzy systemami.

Jeśli w Ubuntu nie działa wam Photoscan

W nowej wersji Ubuntu (15.10) nie działa nowy Agisoft Photoscan (wersja 1.2.2). Program się nie uruchamia. Najprostszym wyjściem jest używanie starszej wersji aplikacji. Na pewno działa 1.1.6.

Wyjaśnieniem problemu jest komunikat, który pojawia się, gdy spróbujemy uruchomić program z konsoli:

zrzut248Problemem są biblioteki Qt programu. Rozwiązaniem problemu jest po prostu usunięcie bibliotek programu i zmuszenie go w ten sposób z korzystania z bibliotek systemowych. Trzeba więc trwale usunąć pliki znajdujące się w katalogu „photoscan-pro” (w wersji podstawowej programu ten katalog pewnie nazywa się inaczej): libQtCore.so.4, libQtGui.so.4, libQtNetwork.so.4, libQtOpenGL.so.4.

Po ich usunięciu program uruchamia się z wykorzystaniem tych bibliotek zainstalowanych w systemie. I działa:

zrzut249zrzut247

Nowy Gimp 2.6

Nowy Gimp w wersji 2.6 ukazał się już jakiś czas temu (1.10.2008) przynosząc ze sobą długo wyczekiwaną bibliotekę gegl, a wraz z nią między innymi mozliwość wykorzystywania w obrazkach więcej niż dotychczasowe 8 bitów na kanał (dotąd jedynym chyba open-source’owym mającym takie możliwości był digikam). Póki co nowego Gimpa nie ma jeszcze w podstawowych repozytoriach popularnych dystrybucji. Są osoby, którzy specjalnie dla niego instalują sobie niestabilne jeszcze wersje Ubuntu 8.10 (poszukajcie w blogach WP).

Istnieje metoda łatwiesza, w której nie ma potrzeby narażania się na ewentualne problemy z niestabilnymi systemami. Na stronie getdeb znajdziesz pliki deb do instalacji na Ubuntu 8.04 (wersja 2.6.1). Ściągnij wszystkie i zainstaluj. Sprawdzone – działa.

Interfejs programu nie zmienił się znacząco. To dobra nowina dla mnie, gorsza dla osób przyzwyczajonych do innych programów.

GEGL póki co jest funkcją opcjonalną.

Nowa wersja (2.6.0) jest też już dostępna na MacOSX w Softpedii. To wersja eksperymentalna, działająca natywnie pod interfejsem Aqua.  Nie ma więc potrzeby uruchamiania X11, jak to było w dotychczasowych wersjach (por. poprzedni post), co skutkuje większą responsywnością i płynnością działania. Niestety może powodować błędy (por. strona dewelopera). Jest też dostępna nowsza wersja programu (2.6.1) na stronie Gimp on OSX. Ta jednak nadal potrzebuje uruchomienia X11. Z moich doświadczeń wynika, że praca w wersji 2.4.7 na X11 jest na tyle uciążliwa, że przyjemniej jest odpalić sobie wirtualną maszynę z linuksem i tam uruchamiać Gimpa.

Teraz czekam na digikam dla MacOSX. Instalację można już teoretycznie zrobić – wymaga to sporo pracy i finka, ale ponoć nie działa zbyt stabilnie. Wersja 0.10 ukazała się już na Windows, więc może i makowa będzie wkrótce?

Hoża Hawajka

Ponieważ na moim laptopie Mandriva znów zaczęła wariować i zawieszać system raz na jakiś czas, co niestety strasznie utrudnia pracę, zmuszony byłem wrócić do Ubuntu. W międzyczasie ukazała się nowa wersja ubunciaka, która zyskała już sporo recenzji, nie zawsze nadmiernie entuzjastycznych; podchodziłem więc do instalacji z lekką obawą.

Po wejściu na polską stronę Ubuntu powitała mnie… Hoża Hawajka – a więc polska wersja Hardyego (8.04) przygotowana przez polską społeczność. Fajnie. Ściągnąłem, zainstalowałem i mam…

Nie jestem wielkim fanem Ubuntu – przyznaję, że uzywam go trochę z przymusu. Potrzebuję popularnej dystrybucji, z bogatymi repozytoriami pakietów, w dodatku przyjaznej użytkownikowi, więc odpadają wszelkie hard-corowe Gentoo, Slacki i inne takie. OpenSUSE skutecznie odstraszył mnie powolnym Yastem (może nowa wersja to zmieniła?) i problemami z neostradą (choć teraz jest już UBUneo na Susła – może działająca… dawny SUSEneo nie zawsze chciał działać). W grę wchodzą więc Mandriva – którą osobiście lubię najbardziej i Ubuntu. Mandriva od lat gości na stacjonarnym kompie. Na laptopie od wersji 2008.0 zaczęła się zawieszać, pewnie z powodu jakiegoś konfliktu sprzętowego (nie kupujcie ASUSów). Konieczna stała się instalacja ubu. Ubu mimo, że ma sporo wad, nie zawiesza…

Ubunciaka uzupełniłem przez komplet niezbędnego oprogramowania

graficznego – digikam, show-foto, qcad

GIS – qcad, grass i Google Earth

audio i video – amarok, kaffeine, mplayer

do tworzenia stron www: kompozer, gftp

wirtualizacja: VirtualBox 1.6

(po zestawieniu niektórzy zorientują się, że jestem przyzwyczajony do KDE)

Poza tym nieco dodatków umilających pulpit: avant (dock), Compiz, ikony oxygen w wersji dla Gnoma.

Tapeta to moje własne zdjęcie. Efekt końcowy:

Przydatne strony:

http://ubuntutweak.blogspot.com/

http://www.ubuntu.pl/index.php

ArcheOS – linux dla archeologów

Kilka dni temu (19.02) ukazała się nowa wersja ArcheoOS – systemu operacyjnego zbudowanego specjalnie dla archeologów, przez archeologów. To już druga wersja tego systemu, opartego na platformie Linux. O ile wcześniejsze (1.0 – 1.2) zbudowano na PCLinuxOS (czyli forku Mandrake/Mandrivy), to obecna wersja oparta została na najpopularniejszym ostatnio systemie linuksowym, czyli Ubuntu (a raczej Kubuntu – bo środowiskiem graficznym jest tutaj KDE).

fetchphp.png

Czym jest ArcheOS? Jest to odpowiednio zmodyfikowane Kubuntu 7.10 uzupełnione o oprogramowanie, które może pomóc w prowadzeniu badań archeologicznych, głównie w dokumentacji, ale także np. w analizie osadniczej. Cóż więc znajdziemy w ArcheOS?

  • Programy CAD: AutoQ3D i qCAD – pierwsza z aplikacji może służyć do modelowania 3D, druga do prowadzenia dokumentacji terenowej (obsługa m.in. obrazów rastrowych)
  • Zestaw baz danych: PostgreSQL (wraz z PostGIS i PHPPgAdmin), OpenOffice Base – ta druga zdecydowanie łatwiejsza w obsłudze dla osób nie mających doświadczeń z bazami danych. Można jednak zastanawiać się dlaczego nie zdecydowano się na użycie Kexi.
  • Cały zestaw programów GIS: GRASS, qGIS, openJUMP, SAGA, uDig. GIS może być przydatny do prowadzenia dokumentacji terenowej i dalszych analiz przestrzennych (także studiów osadniczych).
  • Programy do grafiki 3D: Blender i MakeHuman – te służyć mogą raczej do rekonstruowania struktur archeologicznych.
  • Kilka programów do obsługi dwuwymiarowej grafiki rastrowej: Gimp oraz przeglądarki Gwenview i GQview. Można zadać sobie pytanie dlaczego nie uwzględniono rewelacyjnego programu do katalogowania i wstępnej obróbki fotografii, jakim jest digikam lub programu do tworzenia panoram Hugin.
  • Do grafiki wektorowej Inksacape, choć można było wykorzystać rewelacyjnie szybką Xarę (choć być może powodem jej nieuwzględnienia były pewne problemy licencyjne)
  • Oprogramowanie do skaningu 3D: MeshLab i Scanalyze.
  • Język statystyczny R
  • oprogramowanie do fotogrametrii: e-foto, JSVR, Stereo – powiedzmy sobie szczerze, że wszystkie te programy od wielu lat pozostają na bardzo wczesnym etapie rozwoju (Stereo na całe lata było kompletnie zarzucone)
  • I całą masę innych programów – w tym edytor html Nvu (od 2 lat nierozwijany, podczas gdy jest jego usprawniony i rozwijany fork Kompozer), Scribus, OpenOffice, Kontact i inne.

pulpit ArcheOS

Powstanie systemu jest efektem pracy grupy zapaleńców z Włoch i Austrii, którzy prowadzą archeologiczną firmę Arc-Team. Panowie z Arc-Team na swoich wykopaliskach używają ArcheOS oczywiście wraz z masą przydatnych gadżetów – aparatów cyfrowych, tachymetrów, skanerów laserowych 3D i urządzeń GPS. Dokumentacja ma charakter cyfrowy. Jednocześnie członkowie Arc-Team na licznych konferencjach prezentują swoje rozwiązania z dziedziny dokumentacji cyfrowej i zastosowania w niej oprogramowania OpenSource.

uzycie GRASS

wektoryzacja w openJump

Wszystko to wygląda niezwykle ciekawie i imponująco, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, że większość wykorzystywanego w ArcheOS oprogramowania nie zostało zaprojektowane z myślą o archeologii. Dlatego być może, by uzyskać pożądane wyniki, stosowane jest tak wiele programów GIS o powielających się niektórych funkcjach. Powiedzmy też sobie szczerze, że obsługa platformy statystycznej R czy bazy PostgreSQL lub systemu GRASS przekracza zazwyczaj możliwości informatyczne przeciętnego archeologa i wymaga znajomości języków programowania. Trudno tutaj mówić o rozwiązaniach „user-friendly”, jakie oferują komercyjne pakiety archeologiczne (np. ArcheoCAD). Chcąc sprostać wymogom swych założeń, a więc oprzeć się wyłącznie na rozwiązaniach OpenSource odrzucono cały szereg programów linuksowych, które można by wykorzystać w badaniach archeologicznych, dokumentacji i wizualizacji (systemy GIS: TNT Lite, ArcView – oba dostępne za darmo; program 3D Maya – potwornie drogi; czy system CAD – BricsCAD). Wszystko to odbyło się kosztem możliwości i przyjazności. Warto też pamiętać, że nie ma potrzeby instalacji całego nowego systemu – znakomitą większość użytego w nim oprogramowania znajdziemy w repozytoriach większości głównych linuksowych dystrybucji. Mimo wszystko docenić należy starania Arc-Team by udostępnić archeologom na całym świecie pakiet darmowego, otwartego oprogramowania, które można wykorzystać w badaniach.