Już wiem dlaczego Okna to Okna

Wczoraj Microsoft opublikował pakiety językowe dla Windows Seven, w tym pakiet z polskim językiem interfejsu. Postanowiłem zobaczyć jak to będzie działało. Okazało się, że w systemie trzeba odszukać panelu Windows Update, a w opcjonalnych aktualizacjach odszukać języka polskiego i zaznaczyć. Później wszystko dzieje się już samo:

sev-up1

Przy okazji dowiedziałem się dlaczego Windows nazywa się Windows (czyli „Okna”). Ściąganie pakietu poprawek z językiem spowodowało pojawienie się aż dwóch windowsów z paskiem postępu. W sumie cały proces instalacji tego nieszczęsnego pakietu wymagał jednoczesnego otwarcia trzech windowsów.

Ale jak już się pościagało, to zaproponowało mi wylogowanie, później zalogowanie i… już miałem interfejs w mowie Piastów, Jagiellonów i Wazów (… tzn. litewskiego/ białoruskiego i szwedzkiego nie ściągałem… może trochę się zapędziłem…):

sev-up2

Piknie.

Reklama

Windows Seven RC1 – impresje

Ja też dałem się nabrać na histerię organizowaną przez Microsoft, która każdego ma zachęcić do nabycia nowego systemu od firmy S.B., a przynajmniej do nabycia nowego komputera z tymże. To już drugie moje podejście do Seven. Co nowego, starego, ciekawego?

sev1

Zaczynamy instalację. Póki co języka polskiego niet.

sev2

Nieco zmieniła się w stosunku do testowanej wcześniej bety szata graficzna. Zmiany są nieznaczne i moim zdaniem na lepsze. Trochę przypomina to tapety Mandrivy Spring. Te delikatne kwiatuszki są nawet ładne. Ładniejsze od gradientów z bety.

sev3

Instalacja trwa umiarkowanie długo.

sev4

Ekran startowy z „piękną” animacją zobaczysz w tym czasie aż trzy razy. Tyle razy trzeba uruchomić komputer. Hmmm… w większości systemów które znam zajmuje to dwa uruchomienia.

sev5

Aż się doczekałem.

sev6

Choć trwało to jeszcze ździebko, zanim zobaczyłem…

sev7

Czyli nic się w stosunku do bety nie zmieniło. Domyślna tapeta pozostała. Mnie się nie podoba, ale de gustibus…

sev8

Wygląd można nieco zmodyfikować. Nie jest to elastyczność linuksowa, ale zawsze lepiej niż w MacOSX gdzie są tylko dwa style dekoracji okien różniące się między sobą odcieniem szarości…

sev9

Internet Explorer 8 nadal pokazuje błędy na własnej stronie Microsoftu. To już przesada…

sev10

Największa zmiana: beta zajmowała 9,22 GB, RC1 zajmuje 12,6 GB. Obie instalacje są „gołe”, poza dodatkami VirtualBoksa nic nie było na nich instalowane. Nieźle! Na linuksa nigdy nie przeznaczam więcej niż 10GB dla partycji systemowej, a mieści się tam system, zwykle dwa środowiska graficzne, całe potrzebne i niepotrzebne oprogramowanie. Chyba nigdy nie nazbierałem więcej niż 7GB. Co oni ładują w ten Windows?

sev11

Oto odpowiedź na pytanie. W 12GB dostajemy luksusowy program graficzny – czyli nowoczesny ribbonowy Paint.

sev15

Nowoczesny, ribbonowy Word Pad.

sev12

Niezbędne oprogramowanie biurowe…

sev14

Uruchomienie sapera powoduje wyświetlenie komunikatu takiego, jak powyżej. Podobnie zresztą jak pasjansa. Po co do sapera akceleracja?

sev13

Windows Media Center – plansza pierwsza. Od Applowego minimalizmu jest to dość daleko. Graficy Microsoftu daleko odbiegają od moich gustów.

I tak to wygląda najnowszy Windows. Microsoft daje nam wersję RC1 za darmochę, własciwie na rok. Skorzystać można, zwłaszcza, żeby przekonać się na własne oczy, jak to się wszystko rozwija. Bez wątpienia działa to nieco lepiej, stabilniej i chyba szybciej niż wersja beta. Ale wymagania sprzętowe (akceleracja do Sapera!) i rozmiary przerażają.

Nie są do siebie podobne

Najnowszy Windows Seven – okno eksploratora ma teraz funkcjonalną opcję podglądu plików:

Okno dolphina w KDE 4 (linux):

okno-kde

Gadżety w nowym Windows – Seven można teraz rozmieszczać na całej powierzchni pulpitu:

gad-win

Aplet Plasmy w KDE 4 (linux):

gad-kde

Pasek zadań Windowsa Seven ma nowy ekscytujący wygląd i wyświetla okna pokazujące aktywność wybranej aplikacji (tutaj dla nowego Internet Explorera 8):

pasek-win

Panel KDE 4 (otwarty Firefox):

pasek-kde

To nieprawda, jakoby nowy Windows Seven (który ukaże się za kilka miesięcy?) w jakimkolwiek stopniu przypominał KDE 4 (które ukazało się 11 stycznia 2008 r.).

Takie małe flame z mojej strony. Ale nie złośliwe, więc proszę o wybaczenie…

Nowy VirtualBox wspiera 7

Pojawiła się nowa wersja VirtualBox 2.1.2 (21 stycznia). Wprowadzono oczywiście dziesiątki mniejszych i większych poprawek, z których ciekawe jest wsparcie dla wirtualizacji nowego Windows Seven (por. changelog). Oczywiście system ten można było wirtualizować także w poprzedniej wersji teraz jednak pojawił się jako opcja w oknie kreatora nowej maszyny wirtualnej, dostępne są także Guest Additions. Dzięki nim możliwa jest płynna zmiana wielkości okna z maszyną wirtualną i automatyczne dopasowanie do niej rozdzielczości (tak by nie trzeba było okna „przewijać”). Ponadto dodatki umozliwiają oczywiście swobodne przenoszenie kursora między pulpitem hosta, a maszyną wirtualną

vb2_1_2Windows Seven uruchomiony w VirtualBox na MacOS X.

Dla niewtajemniczonych przypomnę, że VirtualBox, to program do wirtualizacji, czyli tworzenia maszyn wirtualnych, a więc uruchamiania systemów operacyjnych (Windows, Linux, BSD i innych – nazywanych guest – gość) w osobnym oknie, w już uruchomionym systemie podstawowym (tzw. host – gospodarz). Zaletą VirtualBox, oprócz tego, że jest kompletnie darmowy i rozprowadzany na zasadach OpenSource, jest fakt, iż działa na wszystkich najpopularniejszych systemach – gospodarzach (Windows, Linux, MacOS X i inne).

Dlaczego warto na zwykłym komputerze biurkowym (także laptopie) używać maszyny wirtualnej? Poza wieloma innymi zaletami i możliwościami (np. bezproblemowego testowania nowych systemów) maszyna zapewnia bezpieczeństwo w sieci. Można np. wirtualizować sobie linuksa, by bezpiecznie korzystać z internetu. Lub Windowsa, dla testowania niepewnego oprogramowania.

Windows Seven okiem linuksiarsko – makowym

Windows Seven jest już w wersji beta, postanowiłem więc skorzystać z udostępnienia tegoż i dowiedzieć się coś o lądzie nieznanym, a mianowicie o najnowszym dziecku Microsoft. Ściagnąć nie było łatwo – błędy wyskakiwały jeden po drugim, ale w końcu się udało! I oto jest!

win7-01Zaczyna się mniej więcej od czegoś takiego. To oczywiście animacja, w bardzo microsoftowym stylu. W sieci jest już sporo filmików, które pokazują te piękne kuleczki przekształcające się w logo Windowsa. Szkoda tylko, że podczas samej tylko instalacji będziecie musieli oglądać animację, aż trzy razy. Bo tyle restartów potrzeba do pełnego uruchomienia nowego Windowsa. Człowiek przyzwyczajony jest do jednej (Mandriva, Ubuntu), ewentualnie dwóch (openSuSe). Konieczność częstego restartowania Windowsa (przy instalacji niektórych programów, ewentualnie przy aktualizacjach) była zawsze cechą, która najbardziej mnie drażniła przy uzytkowaniu. W linuksach jedyną sytuacją, w której wymaga się restartu jest wymiana jądra systemu.

win7-02Nigdy nie instalowałem Visty. Ale w porównaniu do WinXP sposób instalacji Seven (całkowicie graficzny), to wielki postęp. Opcji konfiguracyjnych, w porównaniu z np. Mandrivą zdecydowanie mniej, ale instalator trzeba uznać za wygodny. Niestety, na tym etapie języka polskiego nie ma.

win7-03Nie wiem, czy takie opcje były w Viście, ale jesli możliwość aktualizacji systemu, bez utraty danych rzeczywiście działa, to także spory postęp. W linuksach rozwiązuje się to prosto – na pliki uzytkownika (także konfiguracyjne) przeznacza się osobną partycję, w całości oddaną katalogowi /home. Dzięki temu podczas instalacji kolejnych dystrybucji, lub wersji nie tracimy nie tylko danych, ale nawet ustawień (np. tapety pulpitu). W Windowsie takiej opcji nie ma domyślnie, więc pewnie proces aktualizacji jest bardziej skomplikowany.

win7-04Sama instalacja trwa dość długo. Można zrobić kawę, zjeść śniadanie i obejrzeć odcinek serialu. Tak przynajmniej było na VirtualBox. Może na wypasionym sprzęcie czas jest krótszy…

win7-06Widok, który objawia się po instalacji jest przerażający. Tapeta domyślna jest… hmmm… ok, to kwestia gustu. Pasek zadań jest brzydki. Vistowy był ładniejszy. Ten jest chyba zainspirowany KDE, ale nie wygląda najlepiej. Pewnie na przyzwoitej karcie graficznej byłby przezroczysty (niestety na maszynę wirtualną nie mogłem przeznaczyć pamięci graficznej, którą potrzebuje host). Tradycyjne paski z nazwami otwartych programów zastąpiono tutaj ikonami, co przypomina nieco działanie docka z MacOSX. Niestety umieszczenie ikon w kwadratowych polach nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem. To dopiero pierwsza beta – może jeszcze coś poprawią.

win7-07Panel Sterowania. Niespecjalnie różni się to chyba od Visty. Centralny panel sterowania był, moim zdaniem, od dawna silnym punktem windowsów. Podobne rozwiązania funkcjonują w MacOSX, openSUSe czy Mandrivie. Zastanawiam się, kiedy na coś takiego zdecydują się twórcy Ubuntu…

win7-08Podmontowanie VirtualBox Guest Addition spowodowało wyświetlenie następującego komunikatu. Bardzo przypomina to działanie HAL na KDE 3.5. Jako uzytkownik KDE 4 wciąż czekam na implementację takiej funkcji. Niestety dodatków VB na Seven nie da się zainstalować.

win7-09Tak wygląda nowy Paint. Aplikacja ta, od dawna jest obiektem kpin ze strony linuksiarzy, przyzwyczajonych do domyślnego instalowania Gimpa. Oczywiście nowa wersja do Gimpa nie dorasta, ale przynajmniej ładnie wygląda. Osobiście uważam, że interfejs ribbon (znany z Office 2007) nie jest szczęśliwym rozwiązaniem w dobie dominacji monitorów panoramicznych.

win7-10Okna Explorera łudząco przypominają mi okna Dolphina, z KDE. Boczny panel z podglądem jest użytkownikom linuksa dobrze znany. Ja u siebie na KDE z tej opcji nie korzystam (na 13 calowym monitorze zabiera zbyt wiele cennej przestrzeni).

win7-11Szanowni państwo – to jest goła instalacja! Bez żadnych dodatkowych programów. Zabiera 9,22 GB! Na mojej partycji systemowej, dla Mandrivy zostawiłem tylko 7 GB na wszystko (system + całe potrzebne oprogramowanie) i nadal mam około 2 GB luzu. Co jest w tym Windowsie, że potrzebuje tyle miejsca?

win7-12Nie wiem czemu Seven nie chciał mi wykryć standardowej, wirtualnej karty sieciowej z VB (którą bez problemu obsługują nawet wersje XP bez SP1/2/3, nie mówiąc o wszystkich testowanych przeze mnie linuksach i bsd). Ostatecznie ustawiłem wirtualną kartę Intela, którą wykrył i połączył mnie z siecią. Mam nadzieję, że to tylko kwestia okresu prenatalnego, a nie zapowiedź problemów z obsługą sprzętu.

Acha – zwróćcie uwagę na komunikat Internet Explorera: „Done, but with errors on page” – na własnej stronie Microsoftu. Panowie… bez przesady…

Acha2 – wirtualizowany Seven sprawiał pewne problemy z obsługą myszy (skakała, zanikał kursor, pojawiał się nagle w drugim końcu pulpitu, etc). Nie wiem, czy to wina wirtualizacji, czy pojawiają się też przy „normalnych” instalacjach.

I to tyle relacji na gorącą. W wolnej chwili na pewno jeszcze się Win7 pobawię. Może jeszcze coś tutaj napiszę.