Zakończyliśmy ostatni etap terenowy programu badań w Rozprzy. Nadal oczywiście trwają specjalistyczne analizy pozyskanych artefaktów i ekofaktów. Wyjechaliśmy z Rozprzy z kolejnymi pudłami fragmentów ceramiki, kości zwierzęcych, przedmiotów drewnianych, skórzanych i metalowych do opracowania oraz pobranymi próbkami i rdzeniami.
W efekcie badań przeprowadzonych w Rozprzy w latach 1963-1964 i 1966 ustalono wczesną chronologię powstania obiektu, już w okresie między VI a IX wiekiem. Śladem najstarszej fazy osadniczej miała być „spalenizny, z charakterystycznym kopulastym wyniesieniem na jej skraju”. Owo kopulaste wyniesienie miało być śladem najstarszego gródka, który uległ „totalnej katastrofie” i w IX wieku został odbudowany (cytaty za A. Chmielowską).
W trakcie jesiennego etapu badań w 2015 roku odsłoniliśmy wykop z 1963 w jego wschodniej części, ponownie dokumentując północną ścianę wykopu oraz przeprowadzając eksplorację nawarstwień zachowanych w formie stopni, które w 1963 r. pozostawiono dla zachowania stabilności wykopu.
Na zdjęciu widoczny jest nasyp wału, który A. Chmielowska odnosiła do IX wieku oraz zalegająca pod nim niemal czarna warstwa próchniczna, wraz z owym „kopulastym wyniesieniem”.
Tutaj zbliżenie owego „wyniesienia”. Jego wysokość nie przekracza 30 cm, trudno więc uznać je za nasyp wału. Raczej za fragment nasypu. Tego samego, którego częścią są wyżej położone poziomy, określane przez A. Chmielowską jako druga faza wału, przez nas zaś jako pierwsza…
A tutaj owa warstwa widoczna pod późniejszymi nawarstwieniami. Ma ona miąższość około 0,3 m, jest bardzo intensywnie czarna, zawiera fragmenty naczyń ceramicznych, węgle drzewne, fragmenty kości zwierzęcych, a także nieliczne bryłki gliny, polepy i wtręty piasku. Na długości kilkunastu metrów obserwowanej ściany wykopu jej miąższość jest jednolita. Nie zaobserwowano żadnych związanych z nią obiektów: jam, palenisk, bruków, niczego, co spotkać można na stanowiskach osadniczych. Co więcej, szereg obserwacji i pierwszych analiz specjalistycznych sugeruje, że warstwa ta nie wykształciła się tak sobie…
Na pewno wstępna analiza materiału zabytkowego, zalegającego w owej warstwie wskazała, że w żaden sposób nie może być on odnoszony do VI wieku, ani nawet do wieku IX. Obecność całkowicie obtaczanych naczyń wskazuje, że nie można jej datować wcześniej niż na połowę wieku X. Jednocześnie okazało się, że daty radiowęglowe z ziaren zbóż znalezionych w owej warstwie odnoszą się do VIII-IX wieku.
I w tym miejscu wspomnieć należy publikację naszego przyjaciela z Niemiec Jensa Schneeweissa oraz Katji Wiedner – specjalistki od badań gleb, dotycząca tzw. nordic dark earth – charakterystycznych, intensywnie ciemnych warstw próchnicznych, które spotyka się na stanowiskach archeologicznych w Europie północnej. Artykuł jest dostępny na Academii.edu. Geneza owych ciemnych ziem, związana oczywiście z działalnością ludzką, nie jest w pełni jasna, ale nie ma wątpliwości, że owe antropogeniczne gleby doskonale nadają się do upraw. Mogły być więc celowo kultywowane właśnie dla celów rolniczych. Pojawiła się więc robocza hipoteza: czy przypadkiem nasza warstwa nie ma czegoś wspólnego z nordic dark earth?
Właśnie dlatego w trakcie badań odwiedzili nas zarówno Jens Schneeweiss, jak i Katja Wiedner. Specjalnie dla nich otworzyliśmy niewielkie odkrywki, których celem była eksploracja warstwy i pobranie z niej próbek. Niemieccy badacze uznali, że choć podobieństwo naszej warstwy do nordic dark earth występuje, to jednak nie jest dokładnie to samo. Jednak nasza warstwa daje możliwości jakie nie są dostępne dla większości innych stanowisk z nordic dark earth – otóż w pewnym momencie została przykryta nasypem wału. Dzięki temu zachowała się zwyczajnie lepiej.
Na zdjęciu spąg warstwy w trakcie eksploracji, wraz z licznymi fragmentami naczyń ceramicznych oraz kamieniami. Widać też specjalnie pozostawiony stopień, z którego pobrane były próbki do analiz specjalistycznych.
W ten sposób otworzył się dla nas zupełnie nowy, niespodziewany kierunek badawczy. Co z niego wyniknie, to się dopiero okaże. Zadaniem badacza jest jednak stawiać hipotezy, które następnie będą testowane. Na razie wygląda na to, że miał być gródek, a wyszedł ogródek.