Kilka zdjęć z odwiedzin w Parku Narodowym Nakuru w Kenii. W końcu, jak Afryka to Afryka – zwierzaki muszą być…
Kob – samiec. O tym jak nazywa się po polsku, jako wytrawny znawca fauny, dowiedziałem się dopiero z Wikipedii (po angielsku: Waterbuck).
W Nakuru żyją dwa rodzaje zebr: białe w czarne paski i czarne w białe paski (tak wiem – suchar).
Ta jest chyba czarna w białe paski…
Bawół arfykański. W Kenii mówi się na niego Water Buffalo, co w rzeczywistości jest nazwą udomowionego bawoła wywodzącego się z Azji (w języku polskim: wół domowy).
Bawoły potrafią być niebezpieczne dla człowieka. Jak się wkurzą to atakują swoimi okazałymi rogami.
Zaliczane są do tzw. Big Five – wielkiej piątki – największych, afrykańskich ssaków.
No dobra… jak ta małpa się nazywa?
Potrafią być złośliwe i agresywne.
Drugi przedstawiciel Big Five – nosorożec. Niestety – nie udało nam się zobaczyć lwa, słoni i lampartów nie ma w Nakuru, więc wielkiej piątki nie skompletowaliśmy.
No dobra… wielbłądów nie widzieliśmy w parku, tylko po drodze, na obrzeżach Nairobi.