Tablet dla archeologa?

Jakiś czas temu w sieci pojawiły się informacje dotyczące wykorzystania tabletów do pracy polowej w archeologii. Zaczęło się od wykorzystywania iPadów od Apple na stanowisku w Pompejach (inna informacja o tych badania tutaj), już w 2011 roku. Tablety Apple dostępne są w cenach znacząco niższych od profesjonalnych tabletów geodezyjnych, mają rozmiary pozwalające na swobodne trzymanie w jednej ręce (przynajmniej przez pewien czas), nie potrzebują aktywnego systemu chłodzenia z szumiącym wentylatorem. Jednak mimo bez wątpienia licznych zalet iPad ma swoje ograniczenia. Podstawowym jest moim zdaniem brak precyzyjnego pióra-rysika, pozwalającego na odpowiednią dokładność w dokumentowaniu, zwłaszcza podczas tworzenia rysunków. Rozwiązaniem może być zakup specjalnego rysika, działającego z pojemnościowym monitorami iPadów, nie zapewnia ono jednak wystarczającej precyzji.

Alternatywną i chyba lepszą opcją są tablety z systemem Android, wyposażane niekiedy w odpowiednie digitizery. Najlepszym dostępnym na rynku rozwiązaniem jest produkt firmy Samsung, czyli Galaxy Note 10.1 – 10-calowy tablet z ekranem pojemnościowym, umożliwiającym wygodną obsługę palcami oraz systemem piórka S-Note, będącego produktem znanego producenta tabletów graficznych, czyli firmy Wacom. Urządzenie jest zdecydowanie (nawet wielokrotnie) tańsze od profesjonalnych tabletów geodezyjnych, jest lżejsze i ma wydajniejsze podzespoły niż spora część dostępnych na rynku. Wadą jest brak zabezpieczenia przeciw uszkodzeniom mechanicznym i niekorzystnym warunkom pogodowym. Pewnym zabezpieczeniem mogą być specjalne osłony lub dodatkowe obudowy, wykonane z silikonu lub gumy oraz naklejane na monitor folie zabezpieczające przed zarysowaniem. Oczywiście pewną wadą może być też odmienny system operacyjny, nie zapewniający możliwości instalowania wszystkich niezbędnych programów. Ostatnią słabość tabletów można, przynajmniej częściowo, zniwelować przez dobór odpowiedniego oprogramowania androidowego. Nie oszukujmy się – nawet na Windows programów tworzonych specjalnie dla archeologów jest tyle co kot napłakał. Korzystamy głównie z tego, co wymyślono dla zupełnie innego grona odbiorców.

Co właściwie daje wykorzystanie tabletu:

Przede wszystkim możliwość prowadzenia całej dokumentacji w wersji cyfrowej. Nie ma potrzeby wykonywania rysunków na papierze oraz późniejszej ich digitalizacji. Także dokumentacja opisowa może być przeprowadzana od razu w środowisku cyfrowym, bez konieczności ręcznej rejestracji na kartach jednostek stratygraficznych, lub w dzienniku polowym oraz późniejszego żmudnego wpisywania ich w odpowiednie programy komputerowe.

Informacje o wykorzystaniu tabletów w badaniach polowych znajdziecie na tych stronach:

http://arch-pad.blogspot.com/

http://paperlessarchaeology.com/

Przydatne oprogramowanie:

Grafika wektorowa: TouchDraw.

Screenshot_2012-12-21-16-55-42

Aplikacja posługuje się własnym formatem plików, potrafi także obsłużyć SVG, co umożliwia jej współpracę z Inkscape lub Adobe Ilustrator. Aplikacja umożliwia wyświetlanie podkładu linii, które doskonale zastępują papier milimetrowy. Edycja jest stosunkowo łatwa – możliwa jest zarówno z „wolnej ręki” (z automatycznym wygładzaniem lub bez niego, z możliwością edycji krzywych), jak i linią prostą oraz łącznikami do diagramów (przyda się np. do tworzenia diagramów Harrisa). Możliwa jest praca z warstwami, kształty, jest nawet biblioteka symboli (choć dla archeologa brak odpowiednich elementów). Na stronie Paperless Archaeology znajdziecie nieco przydatnych rad, a nawet szablony i bibliotekę, które mogą się przydać. Nie sprawdzałem czy działają (tworzone były w wersji na iPada), ale pewnie jeszcze kiedyś sprawdzę…

zrzut14

Jak widać obrazek otwiera się w Inkscape. Niestety bez warstw.

Niestety program ma dwie wady: jest płatny i nie jest dostępny w GooglePlay w Polsce (dlaczego?). Jest za to dostępny w sklepie Samsunga w wyższej cenie. Bardzo przyzwoicie pracuje na Note 10.1.

GIS: QuantumGIS.

Screenshot_2012-12-21-21-49-59

Tak, to prawda – Qgis działa na Androidzie. Co prawda jest to na razie wersja alpha i lubi się wysypać, ale działa. Informacje o tym oprogramowaniu znajdziecie na tej stronie.

Screenshot_2012-12-21-21-51-31

Program obsługuje zarówno warstwy wektorowe, jak i rastrowe. Jednak zbyt duże rastry mogą powodować „wysypanie” się aplikacji. Nie działają nowe style dla warstw wektorowych, choć można posługiwać się starymi.

Programu nie ma jeszcze w GooglePlay. Należy ściągnąć instalator wprost ze strony Qgisa. Jego uruchomienie pozwala na ściągnięcie właściwej aplikacji. Po jej uruchomieniu będziemy musieli zatwierdzić jeszcze ściągnięcie niezbędnych bibliotek. Obsługa aplikacji nie jest specjalnie komfortowa. Nie jest to tabletowa wersja programu znanego z PeCetów, a po prostu port na Androida. W efekcie dostajemy program nie w pełni dostosowany do obsługi na ekranie dotykowym.

Oprócz rodzącego się powoli Qgisa na tablety androidowe dostępne są też inne programy GIS, w tym produkt ESRI. Niestety jego możliwości są dość ograniczone w porównaniu z tym, co oferował program na Windows Mobile. Nawiasem mówiąc ciekawe jest to, że ESRI przespało śmierć Windows Mobile i pojawienie się systemów takich jak iOS, czy Android. Swego czasu podpytywałem nawet o to przedstawicieli tej firmy, ale nie umieli mi odpowiedzieć na ten temat nic konkretnego, poza tym, że zrobili te swoje programiki, służące nie tyle do uczciwej pracy, co do obsługi map sieciowych. Cóż – dinozaury są skazane na wymarcie…

Grafika rastrowa, obróbka zdjęć: Photoshop Touch

Screenshot_2012-12-21-16-28-39

Program nie ma oczywiście możliwości porównywalnych do desktopowych wersji Photoshopa, ale może być przydatny. Został opracowany głównie z myślą o produkcji „słitaśnych fotek” na fajsbuki i instagramy, stąd spora liczba rozmaitych filtrów, które do niego zaaplikowano. Oferuje jednak podstawowe możliwości: jak kadrowanie, edycja pędzlami, praca na warstwach, edycja kolorów, a nawet korekta perspektywy.

Screenshot_2012-12-21-16-21-03

Wykonanie ortofotografii może być tutaj trudne. Brak jest opcji wyświetlania siatki pomocniczej. Pomimo to narzędzie może być przydatne.

Grafika rastrowa: SketchBook Pro for Tablets

Screenshot_2012-12-25-21-10-18

Bardzo fajny program do grafiki rastrowej, rodzaj szkicownika lub programu malarskiego. Pełna wersja nie kosztuje specjalnie wiele, a ma szereg przydatnych narzędzi. Szkoda tylko, że program nie posiada możliwości wyświetlania siatki pomocniczej, która mogła by służyć jako zastępstwo dla papieru milimetrowego, ale zawsze można sobie zeskanować jeden arkusz i importować go do warstwy podkładu.

Grafika rastrowa: SketchBook Express for tablets

Screenshot_2012-12-21-22-01-45

Nieco uboższa, ale za to darmowa wersja programiku opisywanego wyżej. Interfejs został nieco zubożony, okrojono też możliwość pracy na warstwach do trzech. Bywa kapryśny (w importowaniu zdjęć).

Fotogrametria 3D/skany 3D: MeshLab for Android

Screenshot_2012-12-21-14-01-02

Meshlab for Android to wersja programu opisywanego już kilkakrotnie na tym blogu. Nie służy on do kreowania modeli 3D za pomocą technik fotogrametrycznych, ale pozwala na ich przeglądanie. Wersja na Androida z nieznanych mi przyczyn nie potrafi wyświetlać tekstur. Działa całkiem płynnie, a obsługa jest dość intuicyjna.

Screenshot_2012-12-21-14-16-48

Bardzo fajną możliwością jest sterowanie oświetleniem. Potencjalnie może być bardzo pomocne w „wyciąganiu” niuansów modelu.

Dokumentacja opisowa: Dysk Google

Oczywiście do dokumentacji opisowej można użyć także innych programów. Na Androida dostępnych jest całkiem sporo programów biurowych, łącznie z preinstalowanym na Note 10.1  Polaris Office. Niestety obsługują one wyłącznie formaty Microsoftu, więc wymiana dokumentów z Libre/Open Office możliwa jest wyłącznie za ich pomocą, co może rodzić problemy (zwłaszcza, że same programy na Androida nie w pełni doskonale je obsługują). Wymianę plików między tabletem, a komputerami (bez względu na system) zapewnić mogą dyski sieciowe w rodzaju DropBox.

Screenshot_2012-12-21-16-16-19

Propozycja Google ma tę przewagę, że zapewnia bezproblemową wymianę dokumentów pomiędzy różnymi systemami oraz pracę grupową nad jednym dokumentem (także graficznym!), co może mieć znaczenie na dużych stanowiskach, gdzie równolegle pracuje kilku dokumentalistów.

Dziennik polowy – jego rolę mogą doskonale pełnić zarówno programy biurowe, jak i liczne notatniki umożliwiające włączanie w notatkę także zdjęć, rysunków, filmów czy nagrań audio, np. Catch NotesEvernote, czy nawet OneNote od Microsoft). Na Note 10.1 dostępny jest też samsungowy S-Note, który oprócz wszystkich tych rzeczy macałkiem rozbudowane opcje tworzenia rysunków. Niestety nie daje on możliwości eksportu do formatów tekstowych, a jedynie do plików graficznych.

Aha – do opisywania kolorystyki warstw przyda się na pewno cyfrowa wersja katalogu Munsella. Wersję darmową można znaleźć tutaj, są też programy bardziej złożone i mające więcej możliwości, lecz płatne. Programik można oczywiście wrzucić na telefon.

Czego brakuje?

Poza narzędziem, które pozwoliłoby na tworzenie ortofotografii bez wątpienia doskwiera brak jakiegoś odpowiednika Stratify, a więc programu do kreowania diagramu Harrisa i zarządzania informacjami o kontekstach stratygraficznych. Oczywiście idealnie by było, gdyby potrafił importować bazy Stratify.

9 thoughts on “Tablet dla archeologa?

  1. Chcialbym sie odniesc do tego fragmentu tekstu :

    „Nawiasem mówiąc ciekawe jest to, że ESRI przespało śmierć Windows Mobile i pojawienie się systemów takich jak iOS, czy Android. Swego czasu podpytywałem nawet o to przedstawicieli tej firmy, ale nie umieli mi odpowiedzieć na ten temat nic konkretnego, poza tym, że zrobili te swoje programiki, służące nie tyle do uczciwej pracy, co do obsługi map sieciowych. Cóż – dinozaury są skazane na wymarcie…”

    A mianowicie rozmawialem ostatnio ze specjalistami od GISu w archeologii i poinformowali mnie oni, że QGIS może i jest fajny ale jego przydatnosc ogranicza sie jedynie do funkcji przegladarki, a tylko ArcGIS jest prawdziwym profesjonalnym narzędziemy gdzie można robić super analizy i prawdziwą GIS-o-archeologię.

    Więc jak to jest? Czy mam dalej korzystac z QGIS w swoich dzialaniach czy jednak zeby dolaczyc do ekstra klasy swiatowej archeologii musze wybulic kilka tysiecy zlotych (czy ile to tam kosztuje bo juz nie pamietam) na „lamborghini” wsrod programow GISowych?

    • Zgadzam się. Prawdziwym archeologiem można być tylko wtedy, gdy ma się ArcGIS, AutoCAD, Photomodeler Scaner, GPSy tylko od Trimbla, tachimetry tylko od TopCona, aparat koniecznie Nikon! I pamiętaj: tylko pełnoklatkowy!
      To się oczywiście nieco różni w zależności od kraju. U nas np. do grafiki wektorowej możesz używać tylko Corela, a na Wyspach Adobe Ilustratora. Ale wiadomo, że na Wyspach mają wszystko odwrotnie.
      Do geofizyki też tylko bardzo konkretne oprogramowanie. Wiesz jakie.

  2. Panowie, a może trochę luźniej? Na co dzień używam pakietu ESRI, ale nie stronię też od QGISa. Oba mają swoje wady i zalety. ArcGIS to potężny pakiet o naprawdę wielkich możliwościach analitycznych dostępnych out of the box. Niestety, coraz bardziej też widać że inżynierowie z ESRI osiedli na laurach. Pakiet jest powolny i solidnie pożera zasoby. W nowych wersjach zaś pojawiają się dość kosmetyczne zmiany.

    Quantum GIS rozwija się w sposób zachwycający, choć IMO daleko mu jeszcze do ArcGISa. I nie chodzi mi nawet o możliwości analityczne. Bo rozszerzywszy go o możliwości SAGI czy R (SEXTANTE!) oraz GRASS można naprawdę wiele, choć trzeba sie napracować żeby przygotować sobie środowisko pracy. Problemem jest nienajlepsza współpraca z bazami danych oraz zdecydowanie mniejsza wygoda pracy. Oraz mnóstwo drobnych braków (automatyczna wektoryzacja, naprawdę inteligentne etykietowanie, wyszukana symbolizacja).

    Podsumowując. QGIS darzę naprawdę dużą symapatią i pewnie za linuksiane pół roku się na niego przesiądę. Ale na razie wciąż ArcGIS jest niezastąpiony. W szczególności, że SEXTANTE jest też w wersji na ArcGIS.

    • Bardzo cenne uwagi. Zgadzam się z tym, że w zasadzie wszystkie opensourcowe programy z ktorymi mialem stycznosc wymagaja drobnej konfiguracji na poczatku. Do QGISa tez trzeba sciagnac odpowiednie wtyczki i ustawic wszystko „pod siebie”.
      Skonczylem kurs ArcGISa i trzeba przyznac, ze jest to faktycznie dobry program, ale nie mozna zapomniec o tzw. cost-benefit ratio, czyli, że ArcGIS jest „out of the box”, ale ten „box” troszke kosztuje. Teraz warto sobie zadac pytanie czy w archeologii mamy szkolic ludzi do korzystania z drogiego komercyjnego oprogramowania, z ktorego nie beda mogli korzystac przy zleceniach (bo jest za drogie w stosunku do mozliwych zarobkow) czy do innych programow typu QGIS, z ktorymi mozna wykonac wiekszosc potrzebnych archeologom dzialan nie ponoszac przy tym zadnych kosztow?

    • Myślę, że nikt nie podważa tutaj walorów ArcGIS. Bez wątpienia to przydatne narzędzie. Mi osobiście chodzi raczej o pewną postawę, gdzie wyznacznikiem profesjonalizmu jest używanie „profesjonalnych” (a więc drogich) narzędzi. Abstrahuję już od tego, że nie zawsze ten profesjonalny program jest w pełni legalny…

  3. @PW
    W zasadzie zgoda. ArcGIS nawet w licencji dla uczelni kosztuje potworną kwotę. Należy też pewnie rozdzielić zastosowania stricte naukowe, gdzie większą wagę kładzie się na zaawansowane analizy od zastosowań wykopaliskowo-dokumentacyjncych czy komercyjnych, gdzie przede wszystkim chodzi o stworzenie sprawnie działającego systemu dokumentacji i archiwizacji danych. I zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie dziewięćdziesiąt parę procent zastosowań pokryje bez problemu QGIS (dlatego też studentów uczę obsługi właśnie tego programu).
    Po namyśle, dodam że trio QGIS – Saga – R zostawia pod względem możliwości analitycznych ArcGIS daleko w tyle. Choć obsługa tego zestawu daleko wykracza poza „ściągnięcie paru wtyczek i ustawienie wszystkiego pod siebie”. No i też znajdźcie mi pięciu archeologów, którzy sprawnie programują R 😉

    @gunther
    I tu też zgoda; nie aparat robi zdjęcia a fotograf 🙂 Choć wszystkiego małpką za 200 złotych zrobić się nie da.

    • „Choć obsługa tego zestawu daleko wykracza poza “ściągnięcie paru wtyczek i ustawienie wszystkiego pod siebie”. No i też znajdźcie mi pięciu archeologów, którzy sprawnie programują R ;)”

      Oczywiście nie zaprzeczam, ale to też zależy co dana osoba chce osiągnąć. Obrabianie danych LiDARowych za pomocą duetu GRASS/QGIS jest jak najbardziej możliwe, aczkolwiek dość karkołomne. Jednak wyborażam sobie, że większość archeologów będzie chciało wprowadzać najprostsze dane przestrzenne typu oznaczenie kółkiem grodzisk na danym obszarze. Wydaje mi się, że do tego celu nawet starczyłby Google Earth. Sam korzystam GE do planowania nalotów prospekcyjnych (mam np. zaznaczone stanowiska do obfotografowania i nowe odkrycia). W tej roli QGIS by się nie sprawdził ze względu na brak „uniwersalności”. Natomiast wszelkie obrysy, trasy, punkty bardzo ładnie importuje się do QGISa w razie czego 🙂

      Również uważam, że Quantum rozwija się w bardzo dobrym kierunku. Pamiętam, że pierwsze próby z wersją bodajże 1.2 skończyły się BSOD i sporą frustracją 🙂

  4. Jeżeli chodzi i sprawnie działającą dokumentację to ja stawiam nie na konkretne programy, ale na rozszerzenia plików (takie najbardziej popularne). Ja przyzwyczaiłam się do stajni adobe i jakoś na tym lecę. Niemniej jednak nie o to mi chodziło w tej wypowiedzi. Ostatnio czytałam o takim tablecie Wacoma (też się do tej firmy przyzwyczaiłam – lubię tablety graficzne tej firmy, pasują mi piórka i poziomy nacisku) http://eu.shop.wacom.eu/detail/index/sArticle/473?sPartner=wacom_a_slot_inkling_pl Inklink wydaje mi się całkiem przystępny dla archeologa zarówno pod względem cenowym jak i praktycznym. W efekcie używania mamy dwa rodzaje dokumentacji – papierową (ciut mniej ekologiczną, choć z mojego doświadczenia – powódź w muzeum o ironio trwalszą niż komputery) i elektroniczną. Do tego można tworzyć warstwy a nawet jak się ktoś pomyli to zawsze można w formacie wektorowym pozmieniać niektóre rzeczy czy punkty.

  5. Pingback: Tablet dla archeologa – jak jest w praktyce? | Gunthera miejsce w sieci

Dodaj komentarz