Słowo „recenzja” w tytule jest zapewne przejawem mojej megalomanii. Nie, nie będzie to recenzja, raczej kilka impresji i uwag…
Nowa Mageia (przepraszam – być może kolejna Mageia będzie „nową Mageią”,zgodnie z applową nową, świecką tradycją wedle której iPad 3 został nazwany „Nowym iPadem”, zapewne dla zmylenia przeciwnika; obecne wydanie jest oficjalnie „Mageią 2”) ukazała się zaledwie dwa dni temu. Wczoraj stara wersja systemu zakomunikowała mi, że już więcej nie będzie wspierana i powinienem zainstalować ową nową. Nie wszystko poszło jak należy – system się zaktualizował, ale komputer nie chciał z nim współpracować. Dopiero świeża instalacja załatwiła sprawę. Być może nie jest to jednak wina samej Magei – moja karta graficzna odmawia bowiem współpracy z niektórymi linuksami (np. Ubuntu czy openSuse). Już kiedyś była w naprawie i na trochę jej się poprawiło, ale teraz chyba znów wariuje… Tak czy inaczej, od dwóch dni mamy nową Mageię (yyy… Mageię 2).
Mageia 2 pojawiła się do ściągnięcia w kilku wersjach, jednak prawdziwą nowością jest wersja Live 64 bity. Do tej pory zarówno Mageia, jak i jej starsza siostra Mandriva w wersji Live (zwanej: One) wypuszczane były wyłącznie w wersji 32 bitowej. Jeśli ktoś lubił brewerie i potrzebował 64 bitowego systemu, musiał instalować wersję Free (w 100% OpenSource) i ewentualnie uzupełniać ją o oprogramowanie własnościowe (np. sterowniki kart graficznych czy wi-fi). Teraz nie trzeba tego robić – mamy wersję Live z własnościowymi sterownikami w 64 bitach…
Twórcy nowej Magei zadbali o aktualne oprogramowanie. Pod maską mamy jądro 3.3.6 (prawie nówka), a użytkownik cieszyć się może KDE 4.8.2 lub Gnome 3.4.1. Osobiście preferuję KDE, które pojawiło się w Magei z nowym task managerem opartym o ikonki, zgodnie z modą wprowadzoną przez Windows Seven:
Domyślnym motywem pulpitu jest już Air, a dekoracje okien to tradycyjny Oxygen. Koniec z motywem ia-ora, odziedziczonym w poprzedniej Magei jeszcze po Mandrivie.
Konfiguracja systemu opiera się w całości na graficznych drakach, znanych z Mandrivy. Nie ma podążania za nowościami w formię „ubuntowego” Centrum Oprogramowania. Mamy tradycyjne, solidne urpmi, które osobiście bardzo sobie cenię i uważam, za jeden z najlepszych managerów oprogramowania.
W porównaniu do poprzedniej wersji nieznacznie zmieniła się szata graficzna Centrum Sterowania Mageia, ale układ pozostał znany od lat. Doskonałości się nie zmienia?
Przeglądu oprogramowania dokonuję zgodnie z osobistymi potrzebami i preferencjami. Mamy więc:
Najnowszy Gimp 2.8.0 w wersji z tradycyjnym interfejsem wielookienkowym, który za pomocą dwóch kliknięć możemy zamienić na nowy…
… i nowym jednookienkowym. Nowy Gimp to nie tylko nowy interfejs, ale cały szereg usprawnień (m.in. widoczne na zrzucie nowe suwaki do kontrolowania cech obrazu, a także nowe funkcje).
Mamy też całkiem nowy Digikam 2.6. Kawał dobrego oprogramowania do zarządzania kolekcjami zdjęć, wywoływania RAW i wstępnej obróbki.
Mamy też MyPaint w wersji 1.0 (przypomnę, że w starszej Magei wszystkie te programy były dostępne w mocno przestarzałych wersjach).
Nie działa za to Qgis! Program jest dostępny w najnowszej stabilnej wersji 1.7.4, ale u mnie po prostu się nie uruchamia. Nieładnie…
Niestety w repozytoriach Mandrivy nie ma innych „archeologicznych” programów – SAGA Gis (dobrze działa pod wine) czy Meshlab.
Prawdziwą niespodzianką był dla mnie nowy moduł konfiguracji tabletów Wacom dla KDE:
Mamy okno konfiguracji pióra:
Oraz klawiszy tabletu:
W porównaniu ze starym konfiguratorem nieco się to zmieniło. Wygląda kulturalnie…
Oprócz KDE 4.8.2 mamy też nowy Gnome 3.4, którego kompletnie nie rozumiem…
Bez wątpienia jest to efekt realizacji tendencji do „tabletowania” biurek systemów komputerowych. Co kto lubi, ale ja chyba jestem konserwatystą…
No cóż – rewolucji może nie było, ale jest za to spokojne, ewolucyjne doskonalenie systemu. Życzyłbym sobie jedynie naprawienia Qgis, bo bez niego pracy nie będzie…
PS Niech mi tylko ktoś wyjaśni, jak to jest, że Firefox, w naładowanej nowościami Magei, jest nadal w wersji 10???
Cóż to za witraż?
Z katedry w Laon o ile dobrze pamiętam.