Wraz z Kolegą Przyrodnikiem postanowiliśmy dokonać badawczego najazdu na sąsiedni, bratni naród niemiecki. Na zaproszenie Jensa Schneeweissa z Göttingen bierzemy właśnie udział w badaniach grodziska w miejscowości Sittensen. Obiekt nazywa się Königshof i jest podejrzewany o metrykę wczesnośredniowieczną. Wzmiankowany jest co prawda dopiero w początkach XIII wieku (pod nazwą Königshof, czyli królewski dwór), jako włość ministeriałów związanych z jednym z okolicznych klasztorów, ale podejrzewa się, iż mógł być stacją królewską z czasów Karola Wielkiego.
Nasza baza w typowym, dolnosaskim długim domu.
A oto widok na grodzisko, a ściślej wał i fosę od południa. Porośnięte jest lasem, co nie ułatwia badań.
Zasadniczy powód dla którego nas zaproszono nie jest efektem mojej sławy i popularności. Właściwie to robię tam za kierowcę dla Przyrodnika, który wykonuje rozpoznanie geoarcheologiczne. Na zdjęciu – w ferworze poszukiwania kolejnych paleokoryt…
Ale przy okazji udało nam się znaleźć drugie dno w fosie grodziska… a zaraz później trzecie…
Kierownik naszej wycieczki… znaczy – wykopalisk: Jens Schneeweiss przy pracy…
A oto Herr Neumann – technik eksplorator z lokalnego, powiatowego urzędu konserwatorsko-archeologicznego w Rotenburgu. Mieliśmy okazję zwiedzić sam urząd i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. Wszystko zorganizowane jest w zgodzie z najbardziej typowymi, niemieckimi stereotypami – idealny porządek w biurze, bogate, doskonale uporządkowane archiwum, magazyn i biblioteka. Do tego urząd dysponuje zarówno pracownikami, jak i stosownym sprzętem (oczywiście idealnie uporządkowanym i poukładanym, w stosownym magazynie) by samodzielnie prowadzić badania ratownicze. Ponadto mają własny magazyn zabytków (doskonale uporządkowany i zorganizowany), a nawet własną pracownię konserwacji (tylko w razie bardziej skomplikowanych zabiegów wysyłają znaleziska do Hamburga). W Polsce urząd konserwatorski to po prostu urząd. Tutaj to cała instytucja. Z tego co opowiadają nasi gospodarze nie jest to jednak typowa sytuacja. W landzie Dolna Saksonia większość urzędów tak nie wygląda, a ponoć są powiaty w których konserwatorstwo archeologiczne niemal w ogóle nie działa…
Jak dotąd nie udało się właściwie znaleźć żadnych średniowiecznych zabytków, są za to obiekty i zabytki z okresu rzymskiego. W Niemczech grodziska z okresu rzymskiego są raczej rzadkie, więc sprawa jest zdecydowanie tajemnicza. Do tego właścicielka kluczowej łąki obok grodziska nie chce wpuścić nas z odwiertami (co w Polsce też się zdarza – ci Niemcy są zupełnie jak ludzie :)), a to oznacza, że badania Przyrodnika mogą być niepełne. Jak nieszczęścia to nieszczęścia. Oczekujcie dalszych relacji…