W telewizji zbyt wiele już chyba o niej nie słychać. Dziennikarze prasowi i radiowi też zajęli się innymi problemami. Internet żyje wczorajszym meczem, tak jak wcześniej żył meczami jutrzejszymi. A tymczasem w rejonie Lotynia i Rytla ślady zeszłorocznej katastrofy są nadal doskonale czytelne.
Tak wyglądają lasy.
Tak wyglądają miejsca po lasach. W okolicach horyzontu widać stosy piętrzącego się drewna. Dziesiątki olbrzymich ciężarówek wywożą drewno na stacje kolejowe w Silnie, Rytlu i Chojnicach. Harvestery i pilarze pracują nawet w nocy, przy blasku halogenowych reflektorów. Miliony metrów sześciennych drewna obalonego w trakcie katastrofy trafiają do tartaków i przetwórni.
Wielu mieszkańców okolicy nadal nie uporało się z uporządkowaniem gospodarstw i przywróceniem do użytku domów, zniszczonych w trakcie nawałnicy.
Stacja Archeologiczna Uniwersytetu Łódzkiego w Białych Błotach. Jakim cudem przetrwała, jakim cudem przetrwały drzewa wokół – nie rozumiem. Trzeba się uważnie przyjrzeć by zobaczyć połamane drzewa. Ale wystarczy oddalić się od bazy jakieś 50 m, by trafić do całkowicie powalonego lasu.