Od dwóch dni siedzę w Oslo na konferencji CAA Exploring Oceans of Data. Oslo to stolica Norwegii, choć mieszkańców ma mniej niż Łódź. W przeciwieństwie do Łodzi, liczba mieszkańców Oslo przyrasta każdego roku i jest to jedno z najszybciej rozwijających się miast w Europie. Więc pewnie już niedługo mogę się cieszyć tym, że w Łodzi mieszka więcej ludzi. Oslo to też stolica najbogatszego kraju w Europie i to widać. Pod względem infrastruktury bije Łódź na głowę. Pod względem liczby osób żebrzących na ulicach także… Poza tym w Oslo jest zimno, pada i wieje wiatr. Nic dziwnego, że Wikingowie jeździli po całym świecie. Szukali odrobiny ciepła i słońca. Nie rozumiem tylko dlaczego w Grenlandii… Chociaż piwo jest tutaj tak drogie, że nie powinienem się im dziwić. W knajpie w mieści to 75 NOKów (koron norweskich, korona to ok. 0,45 złotówki, czyli piwo stoi po jakieś 33 złocisze. Dla uczestników konferencji mamy piwo w uniwersyteckim pubie w promocyjnej cenie 59 NOKów. Taniocha. Przeciętny Polak bankrutuje po pierwszym wieczorze…
Zmiana warty pod pałacem królewskim.
Opera w Oslo (oczywiście obowiązkowo w czerni i bieli).
No dobra… proszę się przyznać – kto zostawił archeo-jajko łódzkie w operze w Oslo???
Ceny piwa to ciąg dalszy łupieżczych obyczajów Wikingów. Dawniej rabowali organizując wyprawy do krajów swoich ofiar, a dziś potrafią to robić bez ruszania się z domu. Wypada podziwiać ich pomysłowość.
Od tego czasu znacząco podnieśli swój poziom życia: zbudowali domy z ogrzewaniem centralnym, więc już nie mają takiego parcia na ruszanie się z domu…
Jeden z tych nielicznych wyjazdów gdzie pamięta się dokładnie ile piwek poszło.
Po prawdzie to nie do końca…