Połowa listopada coraz bliżej, więc i pogoda robi się coraz bardziej listopadowa, a tymczasem badania w Giecznie nadal w toku. Od kilku dni pada nam na głowy deszcz i przewiewa nas porywisty wiatr.
Najbardziej doskwiera nam deszcz. Przed wiatrem można schronić się w coraz głębszym wykopie, chronionym coraz wyższą hałdą. Z zimnem łatwo sobie radzimy pracując. Zresztą temperatury ostatnio są nieco wyższe niż bywały nawet w październiku. Przed deszczem chronią nas jedynie ubrania i zaimprowizowane zadaszenie z folii malarskiej.
Może kiedyś dorobimy się przenośnego namiotu do rozpinania nad wykopem…
Na razie okazało się, że to co początkowo wzięliśmy za umocnienie stoku fosy było raczej umocnieniem nasypu niewielkiego wału. Sam stok fosy znalazł się jakieś 2 metry dalej na południe. Mniej więcej na wysokości tej belki na pierwszym planie.
Po ostatnich deszczach fosa wypełnia się wodą. Mniej więcej do tego samego poziomu co w średniowieczu. Użycie pompy jest koniecznie. Niestety znów coś szwankuje i nie zawsze chce współpracować…
W północnej części wykopu, w samym centrum nasypu grodziska znaleźliśmy drewniane konstrukcje oraz dość liczne kamienie, leżące wprost na próchniczno – mułkowym poziomie, wyznaczającym średniowieczny poziom użytkowy.
Zaś przy krawędzi gródka, tuż obok drewnianych konstrukcji dwie spore, regularne jamy o niejasnym przeznaczeniu.
A w jednej z nich potężny pionowy słup, opart na poziomej belce u podstawy. Dlaczego dla posadowienia słupa zdecydowano się na wykopanie tak potężnej jamy, zdecydowanie zbyt obszernej, w stosunku do przekroju słupa?
Zdążymy na czas, czy nie? Mamy zaledwie kilka dni by dokończyć nasze prace…
„Zdążymy na czas, czy nie? Mamy zaledwie kilka dni by dokończyć nasze prace…”
Prawie jak Time Team 😉
To limity związane z rozliczeniem badań.
Ale wygląda na to, że zdążymy. Wszystko wskazuje na to, że jutro zasypiemy wykopy.