Straszyła nas niskimi temperaturami i szronem o poranku, aż w końcu przyszła. Wczoraj padało cały dzień i musieliśmy odpuścić sobie wyjazd na stanowisko. Cały dzień spędziliśmy na „myciu garów”, czyli myciu i przepakowywaniu znalezisk. Jest to oczywiście czynność ważna, ale nie wpływa znacząco na tempo działań terenowych. Dzisiaj już nie padało, więc pojechaliśmy.
Dojechać się nie dało. Skoda na letnich oponach nie była w stanie wjechać na ostaniec terasowy, na którym znajduje się grodzisko. Mimo, że różnica wysokości to jakieś 0,5 m… Niestety Land Rover nie mógł być na stanowisku, bo właśnie ma wymienianą szybę, która niecnie pękła.
Ekipa (w postaci Basi) była zadowolona. Zadowolenie jednak mijało z czasem i spadkiem temperatury…
A tak wyglądały drewniane konstrukcje „przedwala”…
W tych warunkach nie pracuje się najlepiej, a do końca sezonu jest jeszcze sporo czasu…
A jeszcze kilka dni temu byly tam smazone przepyszne bataty i sorgo.
A u na Pomorzu ciągle jesień 🙂
Bataty i banany (igristoje, kawior, truskawki, kaszanka ewentualnie serdelowa) jeszcze się pojawią. Będzie przaśnie i klawo 🙂
Większa ekipa przybędzie jutro na stanowisko to od razu cieplej się zrobi. Może i bataty znów się pojawią w menu….
A i jeszcze jedno chciałbym tu zostawić: