W Serteji znajdziemy ślady osadnictwa z niemal wszystkich epok i okresów od średniowiecza po epokę kamienia, ale to z czego najbardziej jest znana to badania neolitu. Szkic dotyczący dziejów osadnictwa w tym regionie i okresie znajdziecie tutaj. Ja napiszę jedynie, że chodzi tutaj o neolit odmienny od tego, do którego przyzwyczailiśmy się w Polsce. Związany nie z rolnictwem (które pojawia się tutaj na dobrą sprawę dopiero w epoce żelaza), ale z łowiectwem i zbieractwem, ale także z pewnymi formami hodowli.
Ekspedycja sertejska prowadziła w tym roku badania na stanowisku Serteya II. To bardzo interesujący zespół odkryty podczas budowy w latach 80. XX wieku melioracji. Zadecydowano wówczas o zalaniu części stanowiska, co pozwala na doskonałe zachowanie drewnianych konstrukcji, które pierwotnie tkwiły w nawarstwieniach organicznych.
Drewniane słupy układają się w prostokątne zarysy domostw, interpretowanych jako założenia palowe.
Zachowały się trzy horyzonty tych konstrukcji, związanych z kolejnymi funkcjonującymi tutaj jednostkami kulturowymi. Pomiędzy tymi drewnianymi konstrukcjami zachowały się fragmenty naczyń ceramicznych, kościane i drewniane narzędzia, pułapki na ryby, ciężarki, liczne pokonsumpcyjne szczątki kostne, czy sieci z łyka.
Badania są prowadzone w tej części stanowiska metodami podwodnymi, z użyciem sprzętu nurkowego.
Pompy stacjonujące na pontonie pełnią rolę ejectorów, zasysają materiał z podwodnych warstw kulturowych.
Wypompowywany materiał trafia na sita, skąd jest transportowany do bazy, a na miejscu segregowany i klasyfikowany. Baza mieści się kilka kilometrów od stanowiska, w środku lasu, w okolicach wsi Rudnia. Podobnie jak wiele rosyjskich ekspedycji archeologicznych stacjonuje w namiotach (w Polsce to już rzadkość – zrobiliśmy się wygodni).
Do transportu służą należące do Ermitarzu pojazdy marki UAZ. Zwykła osobówka, nawet pancerne lokalne Łady, nie dały by rady dojechać.
Samochody pełnią zresztą funkcje nie tylko transportowe.
Na miejscu rozłożona jest baza polowa.
Mieszcząca niezbędny ekwipunek oraz służąca ochronie ekipie…
Ze szczególnym uwzględnieniem dużej ilości różnej maści wieszaków i podstawek pod sprzęt do nurkowania…
A oprócz wykopów mokrych realizowano także wykop suchy. Który niestety trzeba było w pewnym momencie porzucić…
I w sam środek tego neolitycznego raju trafiliśmy razem z Przyrodnikiem…
Mam nadzieję, że ci Rosjanie to fachowcy i prawidłowo zinterpretowali ten granat. Faktycznie, wygląda jak F-1, ale w pierwszej chwili wystraszyłem się, że to mogłaby być mina przeciwpiechotna. A te rzadko występują pojedynczo, jak już są to zwykle dużo i ustawione tak, żeby wybuchły w razie nadepnięcia czy dotknięcia.
Rosjanie, nie wiem czemu, twierdzili, że to granat niemiecki. To raczej ja próbowałem przekonywać, że to F-1. Ale ja się nie znam…
Myślę, że jak saperzy w końcu tam dotrą (nie wiem czy w końcu dotarli, ale za mojego pobytu nie było ich przez tydzień od zgłoszenia), to sprawdzą teren wykrywaczem. W grę wchodzi tylko część wykopu, gdzie w stratygrafii widać wyraźnie wkop. Zapewne drugowojenny, sądząc po tym datowniku…
Mina POMZ-2 wcale się bardzo od F-1 nie różni. Dlatego się zaniepokoiłem. Jednak nie ma korpusu zwężającego się ku górze, jak to coś na zdjęciu.
Pingback: Zdążyliśmy. Zakończyliśmy Gieczno. | Gunthera miejsce w sieci
Pingback: Tryumfy i klęski PolSEx-u | Gunthera miejsce w sieci