Łojejku, nie wygrałem na loterii

Właśnie się zorientowałem, że jest już dostępna publikacja cmentarzyska w Bodzi.

Można ją okazyjnie kupić w Amazonie:

http://www.amazon.com/Bodzia-Viking-age-Cemetery-Central-450-1450/dp/900427829X

…nieco taniej w BookDepository:

http://www.bookdepository.com/Bodzia/9789004278295

Chyba nie kupię, bo nie mam drobnych… Archeologia to jednak nie jest tania nauka…

Aktualizacja (20.09.2014): Dopiero teraz się zorientowałem,  że to pre-order, a na książkę trzeba jeszcze chwilę poczekać.  Tymczasem w przyszłym tygodniu powinna się ukazać publikacja badań w Tumie pod Łęczycą. Mam nadzieję, że będzie nieco tańsza…

Reklama

12 thoughts on “Łojejku, nie wygrałem na loterii

  1. Pomyśl za to, jak miło musi być pisać ksiązki, które ludzi kupują za taką kasę. A jak już pomyślałeś, to bierz się za pisanie.

    • Nie sądzę, by autor zgarniał dużą część ceny. W przypadku normalnych książek autorzy dostają jakieś 5 proc (przy znanych nazwiskach 10 proc.) ceny okładkowej. W tym wypadku cena egzemplarza osiągnęła totalnie absurdalny poziom zapewne ze względu na planowany mikroskopijny nakład, a przecież wiele kosztów jest takich samych niezależnie od nakładu (redakcja, korekta, skład).

      No i taka cena powoduje, że raczej pieniędzy się na tej książce nie zrobi (wątpię zresztą, czy jest to w ogóle osiągalne w przypadku jakiejkolwiek stricte naukowej publikacji dotyczącej stanowiska archeologicznego). Znakomita większość ludzi zainteresowanych tymi badaniami popuka się tylko w czoło, westchnie i pogodzi się z tym, że szczegółowa wiedza o stanowisku w Bodzi nie dla nich.

      • J.Ty też raczej nie podejrzewa autorów o zgarnięcie dużej kasy. Chodzi chyba raczej o rodzaj zawodowej dumy z napisania książki, za którą ktoś gotów jest zapłacić takie pieniądze.
        Ale cóż – pozostaje napisać coś, zgłosić do Brilla i zobaczyć co z tego wyjdzie. Tyle, że za taką monografię jest 25 punktów, a za artykuł w Journal of Archaeological Science o 10 więcej. Mniej roboty, zysk naukowy większy.

      • Popatrz na okładkę: tam stoi jak wół „Edited by Andrzej Buko”. On sam tego nie pisał, tylko był edytorem. To znacząco mniej roboty. Trochę przasadzając, czytał te same teksty, które i Ty chcesz przeczytać. Jemu za to zapłacili i dali punkty, Ty będziesz musiał sam zapłacić i żadnych punktów nie dostaniesz.

  2. 300 dolarów to wcale nie jest wygórowana cena, to jest cena dość standardowa. Po pierwsze, to jest ponad 800 stron. Po drugie, książka została wydana w twardej oprawie, więc jest skierowana przede wszystkim do odbiorców instytucjonalnych (czyli bibliotek), którzy z definicji płacą wyższą cenę za wyższą jakość, bo taka książka powinna wytrzymać mniej lub bardziej intensywną lekturę co najmniej kilkudziesięciu osób w perspektywie co najmniej kilkudziesięciu lat. Po trzecie, książka została wydana przez poważanego wydawcę komercyjnego, który musi na niej zarobić, ale z drugiej strony daje gwarancję kupującym, że nie sprzedaje bubla. Podejrzewam więc, że już teraz co najmniej kilkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) bibliotek zamówiło tę książkę w ciemno. Gdyby została opublikowana przez IAiE, na pewno byłaby tańsza i bardziej dostępna dla odbiorców w Polsce, ale za to miałaby znacznie mniejsze szanse wejść w obieg międzynarodowy. Dlatego Brill to nie jest zły wybór, choć można by się zastanowić, czy równie dobrym wyborem nie byłaby publikacja w serii BAR International (niższa cena, ale też niższa jakość i mniejsze wsparcie redakcyjne).

  3. no i sądząc po tytule – rośnie apetyt Polski centralnej, czy jak wolą inni środkowej,
    czyżby właśnie zaczęła nadgryzać Kujawy? 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s