Z zupełnie innej beczki (beczka – taka duża, właściwie beka…, no dobra – zbiornik, to po angielsku „tank”, czyli czołg).
My chłopcy lubimy zabawki – dotyczy to chłopców w wieku lat 5, jak i tych 15 letnich, a nawet nieco starszych, w wieku lat … jak ja. A dla lubiących zabawki chłopców, inni chłopcy, raz do roku organizują samobieżną wystawę zabawek. Jest ona połączeniem pasji dla zabawek i potrzeby stroszenia piórek, co także typowe jest dla chłopców. Tak czy siak, wybrałem się do samej stolicy na defiladę, pooglądać zabawki i popatrzeć jak inni chłopcy stroszą piórka.
Zaczęło się od przelotu formacji lotniczych.
SW4 „Puszczyk” – lekki śmigłowiec używany jako szkoleniowy w naszej armii. Kiedyś PZL Świdnik teraz Agusta-Westland.
W-3 Sokół, to chyba wersja podstawowa, nie zmodernizowany „Głuszec”, bo nie widać karabinu maszynowego zamontowanego pod dziobem…
Mi8 z podczepionym uzbrojeniem (niekierowanymi pociskami rakietowymi)
A to już amerykański Blackhawk, jeden z dwóch, które gościnnie się pojawiły na defiladzie. To co ma podwieszone na pylonach to dodatkowe zbiorniki paliwa.
O ile zakład, że w ogłoszonym programie pozyskania podstawowych śmigłowców dla naszej armii, to właśnie Blackhawki będą zwycięzcami?
PZL M28 Bryza. Fabryka w Mielcu, która go produkuje należy obecnie do koncernu Sikorsky. To w niej produkowane byłyby pewnie Blackhawki, które wchodziły by na wyposażenie polskiej armii.
Casa C295 – samolot transportowy produkcji hiszpańskiej.
C130 Hercules. Pod skrzydłami dodatkowe zbiorniki paliwa.
PZL 130 Orlik – samolot używany do szkolenia pilotów.
Tutaj mamy dwa Su22 – samoloty wspaniałe jeszcze w latach 80. XX wieku, dzisiaj już silnie trącące myszką, zwłaszcza, że nie były specjalnie modernizowane. I dwa Migi 29 – też nie najnowsze, ale moim zdaniem to najpiękniejsze samoloty w polskich Siłach Powietrznych.
F16 w wersji Block52+ – najnowsze samoloty Polskich Sił Powietrznych. Jeśli się dobrze przyjrzeć to widać, że trzy samoloty mają konforemne zbiorniki paliwa, podczapiane ponad skrzydłami, po bokach kadłuba oraz dodatkowo pojedyncze zbiorniki pod kadłubem. Samolot po lewej stronie ma dwa podwieszane zbiorniki pod skrzydłami i chyba nie ma zbiorników konforemnych.
Z naziemną częścią defilady było trochę gorzej. Na dobrą sprawą udało nam się zobaczyć tylko kilka pojazdów. Tutaj laweta z samobieżnym trałem przeciwminowym Bożena. Tam z przodu znajduje się element przypominający nieco element kombajnu zbożowego. Wprawiony w ruch dokonuje detonacji min.
Zestaw przeciwlotniczy 9K33 Osa. To produkt radziecki opracowany jeszcze w latach 60. XX w. (wszedł do użytku w latach 70.). Jest w pewnym sensie świadectwem niedorozwoju obrony przeciwlotniczej w polskiej armii. Polskie Osy zostały zmodernizowane w ostatnich latach do standardu Żądło – wyposażono je w systemy identyfikacji swój-obcy, moduł GPS, komponenty cyfrowe w miejsce analogowych systemów lampowych, klimatyzację oraz głowicę z pasywnym systemem namierzania celów, w której skład wchodzi system optyczny, dalmierz laserowy i termowizor.
Ooo – to jest właśnie ta głowica…
A tutaj żołnierz z ręczną wyrzutnią rakiet przeciwlotniczych Grom.
Zestaw obrony przeciwlotniczej Hibneryt.
WR 40 Langusta – rakietowy zestaw artyleryjski.
Rzutem na taśmę udało mi się jeszcze z wyciągniętej ręki sfotografować ponad głowami tłumu armatohaubicę Krab. Straszny potwór…
Pozostałe zabawki mogłem obejrzeć sobie jedynie na wystawie statycznej, już po defiladzie. Także w tłumie, a do tego oblepione dzieciakami i ich rodzicami. Wszystko okraszone wstawionymi panami, próbującymi wspinać się na czołgi i agresywnymi kobitami, które taranowały zbyt wolno poruszający się ich zdaniem tłum.
I przyczyna mojej podróży do Warszawy – Leopard 2A5. Jest moc!
Specjalnie dla chłopaków od dronów: zestaw kontrolny w wersji wojskowej, z pancernym laptopem.
I sam dron. To bodajże Orbiter.
Były jeszcze zabawy dużych chłopców z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa. Pokaz był opóźniony, bo na imprezę spóźnił się pan minister Siemoniak, co w zgromadzonym tłumie, który zmuszony był stać w słońcu, wywoływało bardzo dla pana ministra nieprzychylne komentarze. Myślę, że kilka potencjalnych głosów pan minister utracił…
Może sprzęt przeciwlotniczy polska armia ma kiepski, ale za to chłopaki latają całkiem nieźle…
Drugi raz na defiladę raczej nie pojadę. Tłum był niemiłosierny, słońce prażyło, ludzie niedomyci, wrażenia estetyczne wątpliwe. Defilady właściwie nie widziałem. W telewizorze pewnie wyglądałaby znacznie lepiej.
Ale taką zabawkę chcę… TUTAJ można kupić…
A kto się kryje za „my chłopcy”?