Dwa lata temu pisałem o remontach, które siatką rusztowań przykryły zwiedzane przeze mnie średniowieczne kościoły i katedry we Francji, Niemczech i Belgii. W tym roku podobnych rozczarowań także nie zabrakło. Tradycyjna wyprawa śladami średniowiecznej architektury przyniosła kolejne niemiłe doświadczenia. Jasne jest, że zabytki wymagają opieki, a funkcjonowanie gotyckiej katedry to stan nieomal permanentnej budowy, ale czy to musi przytrafiać się właśnie mnie, kiedy specjalnie jadę setki kilometrów, by zobaczyć/sfotografować zabytek?
Fryburg Bryzgowijski – główna, zachodnia wieża katedry, z piękną „czapką” z rusztowań…
Strasburg – widok z wież na transept. Południowe ramię transeptu, niezwykle ważne dla historii architektury, gdzie pojawił się gotyk na terenie Rzeszy, zasłonięte rusztowaniem…
Neuwiller-lès-Saverne w północnej części Alzacji. Kościół opacki Saint-Pierre-et-Saint-Paul. Rusztowania zasłoniły część z XII wieku.
Wewnątrz jednak zasłonięto całą część budowli, od zachodniej linii transeptu. Dzięki temu nie zobaczyłem najstarszej, jedenastowiecznej partii, wraz z kryptą.
A na zewnątrz fajnych późnoromańskich i wczesnogotyckich portali.
Wrrrr…
Strach się bać wyjeżdżać.
Dochodzę do wniosku, że najlepiej wszystko sobie oglądać w podręcznikach historii architektury. Takich z kolorowymi zdjęciami.
Człowiek sobie poczyta w domu, popijając zimne piwo. A tak jest skazany na długą, niewygodną i drogą podróż tylko po to by na miejscu zobaczyć rusztowania…
I będzie trzeba kolejny raz jechać… Nie do wytrzymania.
Prawdziwy koszmar…
Pingback: Czerwone katedry cz. 1, Strasburg | Gunthera miejsce w sieci