Peregrinatio – cz. 9: finis mundi

Rzeźbiarze i budowniczowie z Ile-de-France i Szampanii docierali nie tylko do Niemiec. Bliższe i dalsze echa ich działalności dostrzeżemy w całej Europie, od Wysp Brytyjskich, przez Skandynawię, aż po krańce świata, czyli kraje słowiańskie, a zwłaszcza Węgry.

Pierwsze elementy gotyku pojawiały się nieśmiało w budowlach krańca świata, czyli średniowiecznej Polski i Śląska mniej więcej równolegle, do zjawisk obserwowanych na terenie Rzeszy. Początkowo były to jedynie wybrane rozwiązania sztuki gotyckiej, zwłaszcza łuk ostry, wprowadzany w portalach i sklepieniach całkowicie jeszcze „romańskich” budowli.

Dobrym przykładem takiej adaptacji jest kościół parafialny w Złotoryji. Kościół powstał dla obsługi parafii stworzonej dla pierwszej udokumentowanej gminy miejskiej na Śląsku (i w Polsce), lokowanej w 1211 r. Zaplanowano go zapewne jako trójnawową bazylikę z transeptem i wydzielonym, prostokątnym prezbiterium zamkniętym absydą. Do około 1241 roku zrealizowano partię wschodnią świątyni, wznoszoną w stylu późnoromańskim z elementami gotyku.

DSC02550_v1

Portal w południowym ramieniu transeptu jest jeszcze całkowicie późnoromański.

DSC02558_v1

Portal w północnym ramieniu transeptu ma odmienną stylistykę. Zwieńczono go strzelistą wimpergą. Archiwolty są ostrołukowe. Podtrzymujące je kolumienki wspierają się na talerzowych bazach, zaś kielichowe kapitele pokrywa stylizowana dekoracja roślinna w stylu późnoromańskim. Całość przypomina nieco pierwsze flirty niemieckiej architektury z gotykiem, jakie znamy z opactwa w Maulbronn.

DSC02560_v1

Ponad portalem umieszczono rozetę – element w polskiej architekturze romańskiej w zasadzie nieznany. Maswerk, zdaniem Z. Świechowskiego został umieszczony wtórnie.

DSC02563_v1

W wyższych poziomach budowli pojawiły się znacznie bardziej dojrzałe elementy gotyckie, nawiązujące do stylu rayonnant, pochodzące z nieco późniejszych faz rozbudowy. Maswerkowe okno we wschodniej części budowli wypełnia niemal całą przestrzeń ściany pomiędzy przyporami. Takie otwory okienne w niemieckiej architekturze pojawiają się w Naumburgu, Miśni, Trewirze czy Marburgu. Na Śląsku zaś w Trzebnicy…

Prawdziwy, bezpośredni import francuskiej sztuki gotyckiej, wprost z Ile-de-France i Szampanii pojawił się w Polsce w horyzoncie lat 40. XIII wieku. W tym czasie rozpoczęto realizację chórów dwóch katedr: w Poznaniu i Wrocławiu.

Pierwszeństwo należy się katedrze poznańskiej, wznoszonej od 1243 r. przez biskupa Boguchwała II. Forma przestrzenna tej budowli jest całkowicie nieznana. Jest bardzo możliwe, że przypominała chóry katedr w Naumburgu i Miśni, a więc wydłużona i zamknięta wielobocznie. Budowlę zapewne przesklepiono, zaś sklepienie wspierało się na służkach, które wyposażono w kapitele pokryte naturalistycznie potraktowanymi motywami roślinnymi. Jeden z takich kapiteli, pokryty liśćmi dębu, pochodzący z wykopalisk na terenie katedry zachował się do naszych czasów. Warsztat, który brał udział w budowie katedry poznańskiej był czynny także podczas wznoszenia poznańskiego kościoła dominikanów, skąd znane są analogiczne elementy kamieniarki. Niestety wszelkie ślady wczesnego, gotyckiego prezbiterium katedry poznańskiej zatarła późnogotycka przebudowa oraz późniejsze akcje budowlane i destrukcyjno – badawcze…

Znacznie więcej wiemy o realizowanej nieomal równolegle budowie gotyckiego prezbiterium katedry we Wrocławiu. Budowla zachowała się w zasadniczym zrębie do dzisiaj. Rozpoczęto ją wznosić w roku 1244, zaś konsekracja nastąpiła w 1272 r.

DSC02598_v2

Wnętrze katedry w kierunku wschodnim. Jego obecna postać jest efektem licznych akcji budowlanych: w XIV-XV wieku dobudowano nawę, zachodni masyw wieżowy i kaplice obejścia, w okresie nowożytnym przekształcano wnętrze budowli i wznoszono kolejne kaplice. U schyłku XIX wieku katedra została poddana zabiegom konserwacyjnym, w trakcie których dokonano interwencji w duchu neogotyckim. Kolejna akcja konserwacyjna nastąpiła w latach 30. XX wieku i po zniszczeniach wojennych. Wszystkie te przebudowy sprawiły, że dzisiaj wiele szczegółów najstarszej, gotyckiej fazy budowli jest nieznanych.

Bez wątpienia jednak chór ukształtowano w sposób odbiegający od katedralnych wzorców francuskich oraz zredukowanych form znanych z Naumburga, Miśni i zapewne Poznania. Trójnawowa budowla zamknięta została od wschodu prostą ścianą, z dużym otworem okiennym wypełnionym maswerkiem. Wokół tak ukształtowanego prezbiterium poprowadzono prostokątne obejście, początkowo pozbawione kaplic, wyposażone za to w dwie wieże ponad narożnymi przęsłami ambitu, flankującymi niejako wschodnią ścianę szczytową. Całość wzniesiono w cegle, uzupełnionej detalem architektoniczno – rzeźbiarskim z kamienia.

Od lat genezy nietypowego rozwiązania z prostokątnym obejściem upatrywano w architekturze cysterskiej, doszukując się wzorców w śląskich opactwach tego zakonu, zwłaszcza w Henrykowie, bądź zwracając uwagę na modele zachodnioeuropejskie z Morimond II i Citeaux III.

Szkic Villarda de Honnecourt ukazujący modelowy plan cysterskiego kościoła z prostokątnym obejściem (według Dehio, za Wikimedia Commons).

Problem polega na tym, że w architekturze cysterskiej nie było zwyczaju wznoszenia wież ponad narożnymi przęsłami ambitu. W katedrze wrocławskiej zrezygnowano też z wieńca kaplic, znanego z budowli cysterskich (realizowano go później, głównie od XIV wieku). S. Skibiński zwrócił uwagę na fakt, iż proste zamknięcie budowli gotyckiej (odmienne od najczęściej spotykanego wzorca francuskiego z  zamknięciem wielobocznym, obejściem i wieńcem kaplic) spotyka się w katedrach angielskich, ale także zostało zrealizowane we francuskim Laon:

W tej właśnie katedrze zrealizowano początkowo typowe zamknięcie wieloboczne z ambitem, ale już w początkach XIII wieku zburzono je i zastąpiono dłuższym, prosto zamkniętym. Rozwiązanie to kopiowano we Francji głównie w kościołach kolegiackich i zakonnych. Rozwinięto je w katedrze w Dol, w Bretanii, gdzie wokół prosto zamkniętego prezbiterium poprowadzono prostokątne obejście.

Być może więc architekt chóru katedry wrocławskiej wcale nie nawiązywał do schematu cysterskiego, ale wykorzystał motywy znane z architektury katedralnej. Szczególnie ciekawe jest tutaj wzniesienie pary wież wschodnich, które w pewien sposób nawiązują do tradycji architektury niemieckiej (pary wschodnich wież znamy przecież choćby z Bambergu, Naumburga i Miśni).

Choć architekt katedry pokusił się o stworzenie rozwiązania oryginalnego, nie mającego analogii w architekturze środkowej Europy (później jednak naśladowanego przez budowniczych katedry na Wawelu w Krakowie), to dla stworzenia dekoracji rzeźbiarskiej wykorzystano bez wątpienia warsztaty pochodzące bezpośrednio z Ile-de-France i Szampanii.

DSC02582_v1

Gotycka rzeźba pojawia się na kapitelach. Są to wysokiej klasy dzieła, stosujące dekorację analogiczną do znanej z budowli francuskich i powstających równolegle katedr w Naumburgu i Miśni.

DSC02614_v1

Oraz oczywiście Poznania…

DSC02618

Niestety zwiedzić ambit katedry we Wrocławiu jest znacznie trudniej niż Paryża, Reims, Amiens czy chóry katedr w Naumburgu i Miśni. Więc jeśli chcecie napawać swoje oczy pięknem naturalistycznie oddanej roślinności pokrywającej kapitele, być może łatwiej będzie to zrobić właśnie za naszą zachodnią granicą. Przespacerować się całym ambitem udało mi się tylko raz, wiele lat temu, kiedy podłączyłem się do wycieczki niemieckich emerytów. Niestety nie miałem wówczas aparatu fotograficznego. Ambit zwykle jest głucho zamknięty. Kilka zdjęć udało mi się wykonać w zeszłym roku, gdy wpuszczono mnie jedynie do fragmentu południowej nawy chóru. Opiekunowie wrocławskiej katedry nie przejmują się chyba zbytnio turystami. Dlatego nie mogę pokazać w tym wpisie najbardziej efektownych kapiteli, w których obok motywów roślinnych pojawiają się także przedstawienia figuralne.

DSC02628_v1

Obok kapiteli pokrytych ornamentem roślinnym pojawiają się także „kielichowo-pączkowe”, znane z budowli gotyckich Ile-de-France oraz Niemiec, szczególnie częste we wczesnej i klasycznej fazie rozwoju sztuki gotyckiej. Uważa się je za formy nieco bardziej archaiczne od kapiteli „liściastych”. Nie oznacza to jednak, że powstawały one wcześniej. Jak pisał S. Skibiński „we Wrocławiu w 1244 roku formy każdej z wymienionych faz mają nieledwie ten sam walor nowości”.

DSC02590_v1

Gotyk widoczny jest także w strefie okien. Największe wrażenie robi oczywiście potężne wschodnie okno prezbiterium o najbardziej zaawansowanych formach gotyckich.

W katedrach Wrocławia i Poznania sztuka gotycka pojawiła się równolegle do Magdeburga, Naumburga i Miśni. Warsztaty tutaj pracujące nie mogą być uznane za zależne od tych, które pracowały przy powstawaniu gotyku niemieckiego. Należy je raczej uznać za wschodni odprysk tej samej fali francuskich rzeźbiarzy (a zapewne także architektów), którzy w latach 30 i 40 XIII wieku wędrowali z Ile-de-France i Szampanii na wschód. Aż po krańce ówczesnego świata łacińskiego.

Pełna adaptacja wzorców francuskiego gotyku, aczkolwiek przefiltrowanych zapewne przez doświadczenia niemieckie, miała miejsce nieco później, bo w latach 1269-1275, kiedy katedra wrocławska była już na wykończeniu. Doszło do niej w kaplicy św. Jadwigi przy kościele cysterek w Trzebnicy. Sam kościół stanowi dobry przykład późnoromańskiej architektury, nawiązującej do wzorców staufijskich – to trójnawowa bazylika z transeptem, absydialnym zamknięciem chóru i kryptą wschodnią (w polskiej architekturze romańskiej stosowaną niezwykle rzadko, wyłącznie w najważniejszych budowlach). Niezwykłość romańskiej Trzebnicy podkreślał bogaty wystrój rzeźbiarski, w stylu późnoromańskiego „baroku”. Ten wspaniały zespół architektoniczny postanowiono uzupełnić poprzez zastąpienie pierwotnej kaplicy nową, gotycką budowlą (mającą zapewne stanowić część nie zrealizowanego nigdy większego założenia).

DSC06523_v1Wykorzystano model znany z kaplic katedralnych oraz królewskich kaplic Ille-de-France, stosowany także w katedrach (m.in. w Metz, Naumburgu i Miśni), a więc wielobocznie zamkniętą przestrzeń salową.

enfuse-02_v1

Wnętrze kaplicy w kierunku wschodnim. Spoza barokowych ołtarzy i konfesji świętej Jadwigi widać elegancką, wysmukłą budowlę. Podobnie jak w paryskiej Sainte Chapelle okna przepruwają całą powierzchnię ścian, pozostawiając miejsce jedynie dla smukłych, wiązkowych filarów podpierających żebra sklepienia. Otwory okienne są oczywiście podzielone maswerkiem.

SONY DSC

Kapitele wiązkowych służek, zwieńczone wielobocznie, pokryte realistycznie oddanymi liśćmi.

DSC06497_v1

Portal kaplicy ze sceną ukrzyżowania (prowadzący do chóru) jest w skali Polski dziełem wybitnym i odosobnionym. Jednym z nielicznych figuralnych przedstawień wczesnego (jak na nasze realia) gotyku. Ponownie pojawiają się realistycznie oddane motywy roślinne – liście i grona winorośli – symbolu eucharystii. Sama kompozycja wydaje się być młodszą córką rzeźb z lektorium katedry w Naumburgu.

SONY DSC

Ten sam portal od strony wnętrza kaplicy, z tympanonem ze sceną koronacji NMPanny. Zwróćcie uwagę na roślinne motywy (po tej stronie portalu są to liście i kwiaty róży – symbol maryjny), które ciągną się archiwoltami i wdrapują na tympanon. Jest to ten sam motyw, który pojawia się w Reims, a później w zachodnim portalu w Marburgu (w tym przypadku nawiązanie jest bardzo dosłowne, łącznie z gatunkami roślin). Zdaniem P. Crossleya użyty nieprzypadkowo – miał być świadomym nawiązaniem do sanktuarium św. Elżbiety w Marburgu. Rzeczywiście wprowadzenie ciała Jadwigi do kaplicy musiało przypominać nieco uroczystość, która 30 lat wcześniej miała miejsce w Marburgu. Na uroczystości obecni byli: wnukowie Jadwigi – książę wrocławski (i arcybiskup Salzburga) Władysław, Konrad I głogowski i Bolesław II Rogatka z Legnicy oraz Przemysł II Ottokar – król czeski oraz liczni inni dostojnicy.

DSC06526_v1

Ślepe (dzisiaj) okno w ścianie północnej kaplicy.

DSC06525_v1

W ścianę zewnętrzną kaplicy wmurowano też element pierwotnie znajdujący się w jej wnętrzu, powtórzony później zresztą w kaplicy zamku w Raciborzu. Ściśle nawiązuje on do arkadowych galerii znanych nam już z Naumburga i Miśni, a będących przekształconą formą tryforyjnych galerii gotyckich katedr francuskich.

Dla porównania galeria z Naumburga.

W horyzoncie lat 60. i 70. warsztaty posługujące się formami gotyckimi były aktywne na Śląsku także w realizacji budowli o mniejszej wadze. Nigdzie jednak później nie wzniesiono budowli, która w sposób tak bezpośredni i czysty nie nawiązywałaby do wzorców gotyku francuskiego, jak kaplica trzebnicka. Pomimo to tradycja rzeźbiarska, wywodząca się z Francji nadal była żywa, choć nawiązywano do niej być za pośrednictwem warsztatów niemieckich. Być może taka jest geneza posągu księżnej Salomei z Głogowa, w którym można dostrzegać nawiązania do tradycji przedstawień figuralnych fundatorów z Naumburga i Miśni.

Figura Salomei za portalem Głogów Nasze Miasto. Salomea była małżonką Konrada głogowskiego, wnuka Jadwigi, obecnego przy translacji ciała do wspaniałej trzebnickiej kaplicy.

Nie zachowało się niestety dzieło rzeźbiarskie, które mogło być bardziej dosłownym nawiązaniem do sztuki rzeźbiarskiej z Naumburga, a mianowicie nagrobek Piotra Włostowica i jego żony Marii.

Nagrobek znany jest z XVI wiecznej ryciny, wykonanej przed jego zniszczeniem. Ukazuje ona Piotra z dużą, trójkątną tarczą, dużą zapinką spinającą szaty na piersi oraz mieczem, analogicznie do akcesoriów w jakie wyposażone są postaci fundatorów z Naumburga. Maria także nosi trzynastowieczny strój i trzyma model świątyni na Ołbinie, gdzie nagrobek się znajdował. Całość tumby opinają wielolistne, gotyckie lub późnoromańskie arkady oraz figury lwów.

Kościół p.w. Wniebowzięcia NMPanny w Lwówku Śląskim z nieznanych mi przyczyn uważany jest za budowlę romańską. Ściślej rzecz biorąc jego fasada zachodnia jest za takową uznawana, podczas gdy korpus ma charakter późnogotycki. Wynika to zapewne z „romańskiego” schematu kompozycyjnego fasady, nawiązującego do wzorców saskich, znanego u nas choćby z kościoła św. Andrzeja w Krakowie. Budowla powstawać zaczęła zapewne po 1217 r., kiedy to dokonała się lokacja Lwówka.

DSC02537_v1

Problem z „romańskością” polega na tym, że poza „konserwatywnym schematem przestrzennym” zrealizowano budowlę całkiem nowoczesną. Fasadę wyposażono w ostrołukowe, gotyckie okna z maswerkiem. W centralnej części fasady, obecnie przeprutej późnogotyckimi oknami znajdowała się pierwotnie duża rozeta. Zaś poniżej gotycki portal. Został on co prawda przekształcony w XIX wieku w stylu neogotyckim, ale zachował całkiem sporo elementów oryginalnych.

DSC02530_v1

Archiwolty portalu oraz kolumienki są tworem gotyckiego warsztatu z lat 60. – 70. XIII wieku (tak datuje go Z. Świechowski oraz J. Jarzewicz; w literaturze wysuwano także inne propozycje, przesuwając chronologię nawet na XIV wiek, co wydaje się być kompletnie chybionym pomysłem).

DSC02531_v1

Zwróćcie uwagę na znane nam już naturalistyczne motywy roślinne i charakterystyczne, wysmukłe kolumienki. Na pewno zauważyliście już, że podobnie jak w Marburgu oraz Trzebnicy liście pną się tutaj na archiwolty oraz tympanon portalu.

DSC02533_v1

Charakterystycznym elementem jest archiwolta zdobiona dekoracją figuralną. Nie jest to rzeźba najwyższych lotów, ale łatwo rozpoznamy w niej dalekie echa sztuki mistrzów z Bambergu, Naumburga i Miśni. Figury stoją na konsolach, które są jednocześnie baldachimami dla położonych niżej. Widać w nich trójlistne arkadki oraz takież otwory pomiędzy łukami arkadek (ale tylko w po lewej stronie). Rzeźbiarz zadbał nawet o architektoniczne zwieńczenie baldachimów-konsol w postaci niewielkich blanków.

DSC02534_v1

Zbliżenie archiwolty figuralnej.

Francuscy architekci i rzeźbiarza oraz ich uczniowie i naśladowcy, co najmniej od początku XIII wieku penetrowali Europę, pozostawiając po sobie liczne dzieła rzeźbiarskie i wspaniałe budowle. Dzięki nim sztuka gotycka pojawiła się na terenie Rzeszy, a nawet na „dzikim wschodzie” jakim były wówczas ziemie Polski i Śląska. Wyraźne nawiązania do ich sztuki widoczne są do lat 70. XIII wieku. Później artyści środkowoeuropejscy stopniowo usamodzielniają się coraz bardziej, tworząc w XIV wieku własne odmiany gotyku, mające coraz mniej wspólnego ze sztuką francuską. W okresie późnego średniowiecza, kiedy Francja pustoszona jest przez wydarzenia wojny stuletniej oraz „czarną śmierć”, to właśnie w Europie środkowej, pod rządami Andegawenów, Luksemburczyków, Habsburgów i Jagiellonów powstają oryginalne, imponujące i fascynujące dzieła późnego gotyku. Finis mundi staje się ośrodkiem, z którego nowe prądy przenikają jeszcze dalej na wschód, na tereny Prus, krajów nadbałtyckich oraz Rusi.

Reklama

7 thoughts on “Peregrinatio – cz. 9: finis mundi

    • A już się zastanawiałem, czy ktoś tę serię czyta, bo ze statystyk wynika, że oprócz Ciebie to są może ze 3 osoby…
      Peregrinatio się kończy bo Francuzi dotarli na koniec świata. Dalej się już nie da. Ale o architekturze jeszcze będzie. W zeszłym roku zjechałem Niemcy i mam sporo materiałów. W tym roku byłem już we Włoszech, a jak się uda to jeszcze wybiorę się do północnych Niemiec.
      Tak na prawdę, to powinienem w serii Peregrinatio opowiedzieć o francuskich architektach i rzeźbiarzach w Czechach i na Węgrzech. Ale nadal mam za mało zdjęć by to ruszać. W przypadku Węgier problem jest tego rodzaju, że tamtejszy wczesny (w skali europejskiej nawet bardzo wczesny) gotyk popsuli Turcy…
      Na marginesie – wrzuciło Cię do spamu. WordPress sobie coraz gorzej radzi – Ciebie wrzucił do spamu, a przepuszcza masę „pseudowpisów”.

  1. bo ze statystyk wynika, że oprócz Ciebie to są może ze 3 osoby
    To emanacja ciekawego zjawiska cywilizacyjnego, jakim jest – z mojego punktu widzenia – „psucie internetu” i zjawisko ewoluowania Googla w nosiciela reklam. Z mojego (i jak sądze również Twojego) – tzn specjalisty w wąskiej dziedzinie, który czasami ma coś do powiedzenia w temacie interesującym ogół.

    Nie da się ukryć, że turystyka, zwiedzanie, historia – to tematy wzbudzające powszechne zainteresowanie, będace obiektem poszukiwań i dużego ruchu w Internecie (podobnie jak sprawy medyczne).

    Gdy przed 6 laty umieściłem w internecie swoje pierwsze teksy o medycynie bez trudu dostawały się na pierwsza stronę gugla – jak myślę – z powodu braku konkurencji.

    Aktualnie da się dobrze zarobić na umieszczaniu reklam na stronach internetowych. Co daje wzrost oglądalności strony? Umieszczenie profesjonalnych poradników, upodobnienie strony do czegoś przypominającego encyklopedię czy podręcznik.

    Tematy turystyki, zwiedzania (tak jak medycyny) stały się celem zawodowych SEO-pozycjonerów. Identyfikują poprzez Google Analytisc często szukane frazy i twodzą strony internetowe idealnie dostosowane do algorytmów wyszukiwania, na których umieszają reklamy. Treść biorą „z internetu” (czyli również Twojej stronki) i lukrują ozdobnikami słowymi (Google lubi oryginalne frazy), potem dodają wspomaganie zwane „czarnym SEO” (generowanie sztucznego ruchu). I stronka o romańskich katedrach awansuje na czołowe miejsce w Googlu, ma 100000 unikalnych użytkowników miesięcznie i 2000 zł z reklam a Twoja 4 uzytkowników.

    Zatanawiam się, jak to pójdzie dalej. Antidotum na tę praktykę to agregowanie wiadomości z godnych zaufania stron, ale Google zamyka Google Radera. Czy Internet stanie się czymś podobnym do dawnych giełd samochodowych z dominujacą rola szulerów?

    • I znów musiałem wydobyć Twojego posta z czeluści skrzynki spamowej.
      Ilość pseudowpisów, które przychodzą do mnie każdego dnia, tylko po to by w nazwie użytkownika zaszyć jakąś stronę internetową, na którą może ktoś wejdzie, jest przerażająca. I wordpress coraz gorzej sobie z nią radzi.
      Internet psuje się nie tylko dzięki pozycjonowaniu reklamowych stron, ale także dzięki lawinowemu przyrostowi spamu.
      To zresztą to samo zjawisko. Chodzi o to by wejść na jakąś stronę by obejrzeć reklamę…

  2. Pingback: Czerwone katedry cz. 1, Strasburg | Gunthera miejsce w sieci

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s