Ranking

Jakiś czas temu opublikowano nowy ranking uczelni wyższych, zestawiony przez Cybermetrics Lab (Spanish National Research Council, CSIC). Wyniki rankingu, w którym Uniwersytet Warszawski awansował na pozycję 234 na świecie, zostały oczywiście skomentowane przez media w duchu słusznej połajanki nad stanem polskiej nauki. W końcu bracia Czesi mają swój Uniwersytet (Karola w Pradze) w pierwszej setce, a w tejże setce, zdominowanej oczywiście przez uczelnie amerykańskie, są uniwersytety także z Brazylii, Meksyku, Singapuru i Hong-Kongu, krajów, których nie chcielibyśmy uznawać za szczególnie wyżej stojące na drabinie cywilizacyjnej.

[Dygresja:

Przeciętny Polak z nieznanych mi powodów żyje w przeświadczeniu o wyjątkowym nieuctwie Amerykanów. Jankes w powszechnej opinii jest niewykształconym idiotą, zdecydowanie głupszym od Polaka. Sąd ten jest ciekawy w kontekście całkowitego zdominowania rankingu przez uczelnie amerykańskie. Na pierwszych 100 miejscach mamy ich bodajże 62.]

W każdym razie Uniwersytet Warszawski awansował do pierwszej 300, Jagieloński pozostał w czwartej setce, gdzie obok niego znalazł się także Uniwersytet Poznański (chyba nie dzięki zrozumieniu mechanizmów ewolucji wśród historyków?). Wśród tysiąca najlepszych uczelni można odszukać łącznie 20 polskich. Moja Alma Mater Łódzka oceniona została na pozycję 639.

a41

Sam uniwersytet na swojej stronie internetowej nie chwali się tym osiągnięciem. Może słusznie. Może rzeczywiście nie ma czym. Zwłaszcza w kontekście owych 62 amerykańskich uczelni w pierwszej setce, czy 40 uczelni niemieckich w pierwszej 500 lub 33 szkół brytyjskich, czy też 30 chińskich w zestawieniu. Abstrahując od adekwatności zastosowanej metodologii i rzetelności oceny warto spojrzeć na sprawę nieco inaczej.

Zauważyliście, że w pierwszej 500 znajdują się zaledwie 2 szkoły rosyjskie? Zaledwie 6 uczelni francuskich. Spośród krajów o podobnej jak Polska ekonomii i geopolitycznym położeniu Czechy odstają najbardziej. Słowacja, Bułgaria, Litwa czy Łotwa  nie mają w pierwszej 500 ani jednej uczelni, Węgry dwie, Turcja, Rumunia i Estonia jedną. Może to nie jest tak, że jest z nami aż tak źle? Może po prostu nie jest z nami dobrze? Może jednak istnieje jakaś korelacja między zamożnością kraju, a jakością kształcenia? Tylko dlaczego Czechom idzie to znacznie lepiej?

Tak czy siak, zawsze można się pocieszać, że Uniwersytet Łódzki, choć dopiero 9 w kraju, stoi w rankingu lepiej niż Sorbona (Paris 1).

Reklama

10 thoughts on “Ranking

  1. Singapur i Hongkong to tak naprawdę bardzo bogate państwa-miasta należące od wielu dekad do światowej czołówki zamożności. Oba są w pierwszej dziesiątce krajów z najwyższym PKB na mieszkańca na świecie (Sing. 6 a Hong. 10, podczas gdy USA jest dopiero na 12 miejscu).

    Czesi rzeczywiście odstają, ale w pierwszej 500 mają 3 a my 7 uczelni, pytanie jak wielką rzeczywistą różnicę w poziomie nauki daje 100 miejsc w tym rankingu?

    Co do nieuctwa Amerykanów to tam raczej jest „uctwo” bardzo wąskie i generalna wiedza przeciętnego Amerykanina (zwłaszcza o czymś co wychodzi poza USA) leży i kwiczy. Poza tym tamtejsze uczelnie zasysają naukowców z całego świata na skalą niespotykaną nigdzie indziej, co im z pewnością poprawia wyniki. W ten sposób drenują inne kraje z najzdolniejszych badaczy zwiększając jeszcze dysproporcje, bo ich osiągnięcia idą już na konto uczelni amerykańskich, a nie tych, które naprawdę tych ludzi wykształciły.

    Ogromne znaczenie ma nie tyle poziom zamożności, ale wielkość środków przeznaczanych na naukę. Ameryka przoduje w tym od dekad i stąd ta naukowa przewaga oraz zasysanie zdolnych badaczy z całego świata.

    • Jasne, że tak.
      Jeśli chodzi o Czechy to kraj o liczbie ludności kilkukrotnie mniejszej niż Polska, więc jest naturalne, że mają mniej uniwersytetów. A Uniwersytet Karola w Pradze to rzeczywiście bardzo dobra uczelnia.
      Z Amerykanami sprawa jest chyba złożona. Jasne, że przeciętny Amerykanin być może nie grzeszy uczonością, ale w tej materii nie odstaje znacząco od przeciętnego Polaka. Miałem natomiast okazję spotkać kilku Amerykanów, którzy zawstydzali mnie swoją erudycją i oczytaniem. Taką wiedzą „ogólno-humanistyczną”.

      • Z kolei ja czytałem że UJ jest najlepszy w Polsce a tutaj daleko, daleko za UW odstaje. Czy w ogóle da się zrobić taki ranking który miałby sens?

      • O ile pamiętam większość rankingów przeprowadzanych w Polsce (chyba Wprost, Rzplita, Perspektywy, Polityka robiły takowe), to zazwyczaj UW był na pierwszym miejscu, a UJ był drugi.
        W dalszej kolejności były zwykle Poznań, Toruń, Wrocław. Uniwersytet Łódzki zawsze oscylował w okolicach 5-6 miejsca.

    • Z wąską specjalizacją w Ameryce to bym nie przesadzał. To mniej więcej taki sam mit jak to, że przeciętny Amerykanin wie mniej od przeciętnego Polaka. Widziałem m.in. jak wszechstronnie szkoleni są u nich przedstawiciele służby zdrowia, oglądałem od kuchni pracę amerykańskiego szpitala … i powiem tak .. chciałbym żeby u nas tak bardzo wąsko był wyszkolony personel medyczny (i nie mówię tu tylko o lekarzach ale pielęgniarkach, optometrach i całym personelu pomocniczym).
      Mało tego proszę zwrócić uwagę na stwierdzenie „zwłaszcza o czymś co wychodzi poza USA”. Patrząc tak zgrubnie jednym okiem na USA, drugim zaś na Polskę mam wrażenie, że oni mają nieco więcej do ogarnięcia niż my. Właściwie to musielibyśmy posiąść wiedzę ogólną o całej Europie żeby terytorialnie im dorównać 🙂
      A to że zasysają naukowców … to też właściwie nieprawda 🙂 Ci naukowcy sami tam jadą bo mają dużo większe możliwości rozwoju, jeśli są dobrzy w tym co robią cieszą się prawdziwym szacunkiem, zarabiają adekwatnie do swoich umiejętności i codziennie w pracy widzą uśmiechniętych, gotowych do pomocy kolegów.
      Pozdrawiam

      • Mamy różne pojęcie wąskości. Pan operuje nim w ramach jednej tylko dziedziny nauki, ja w ramach wiedzy ogólnej. I bynajmniej nie mam na myśli samych naukowców.

  2. Jestem sceptykiem wszelkich rankingów. To przecież opiera się na pomyśle, żeby 100 ważnych czynników jakos „upchnąć” w jednej liczbie – pozycji w rankingu i uważać, że ona coś sobą reprezentuje. To taka kompresja super-stratna danych.
    W dodatku ranking z konieczności miesza wszystkie kierunki studiów bez ładu i składu. Uczelnia ze świetną archeologią, denną matematyką i w ogóle bez medycyny wygląda podobnie do tej, w której jest świetna matematyka, denna archeologia i średnia medycyna. Tylko że dla żadnego studenta, zainteresowanego studiowaniem konkretnej dziedziny, te uczelnie nie wyglądają na podobnie dobre.

  3. Panie Wojtku
    Wyniki badań z 2012 roku wykazały, że nasza wiedza ogólna klasyfikuje nas na szarym końcu Europy. Połowa Polaków mówi, że ludzie żyli razem z dinozaurami, a bodajże 10% że Słońce krąży dookoła Ziemi. To wszystko w kraju Kopernika, którego po czymś takim powinno dać się łatwo znaleźć bo przewraca się w grobie.
    Warto też wspomnieć, że całkiem niedawno do szkół wyższych poszli ludzie urodzeni w 1990 roku. Duża część z nich nie wiedziała co się wydarzyło w roku 1989. Myślę że statystyczny Amerykanin lepiej jednak zna swoją historię niż jego odpowiednik z Polski. Podobnie zapewne jest z pozostałymi dziedzinami.
    Myślę, że czas spojrzeć prawdzie w oczy … poziom jaki prezentujemy bliski jest dna absolutnego. Na necie to się jeszcze tak bardzo nie rzuca w oczy bo piszący czasami zerkną do wikipedii. Najgorzej jest w bezpośrednim kontakcie na uczelniach i w szkołach średnich … prowadziłem kiedyś praktyki dla studentów którzy chwalili się tym, że nie przeczytali żadnej książki w życiu. Nowa generacja bohaterów.

    • Nie sądzę by statystyczny Amerykanin znał lepiej swoją historię. Prezentuje Pan raczej nurt, który wszystko co polskie uznaje za najgorsze.

      Tymczasem w raporcie, który Pan cytuje za mediami, było tylko 10 krajów europejskich, z czego Polska nie była najgorsza. Gorsze były np. Włochy i Hiszpania. Do tego dodam, że wiele pytań dotyczyło spraw, o których w szkole nic nie było (przynajmniej za moich czasów), więc równie dobrze może być to skutkiem absurdalnych polskich programów, które zagadnienia ważne zalewają całą masą szczegółów. Nasz uczeń by przeżyć musi wkuć niezwykłą wręcz masę detali, które w sposób naturalny następnie zapomina wraz z rzeczami ważnymi. Do tego w odpowiedziach można było po prostu strzelać, bo to były pytania w stylu „Liście są zielone” – prawda czy fałsz?, co moim zdaniem dość mocno osłabia wartość wyników.

      Jeśli chodzi o pytanie dotyczące Ziemi krążącej wokół Słońca, to Polacy mieli najlepszy wynik z wszystkich państw, więc Pański kopernikański argument jest kompletnie chybiony 🙂

      • Panie Wojtku
        Uczeń w chwili obecnej żeby przeżyć musi wyłącznie pojawiać się na zajęciach, nic więcej – masa szczegółów do wkucia to była jak myśmy chodzili do szkoły. I to widać po cytowanych przez Jurka statystykach.
        Nie prezentuje też nurtu, który uważa że wszystko co polskie jest najgorsze ale daleki jestem od krytykowania narodów, które są lata świetlne przed nami. Uważam do tego że zamiast krytykować innych powinniśmy równać do najlepszych. Mówienie że gorsi byli Włosi czy Hiszpanie jest nieporozumieniem … powinien Pan napisać że lepsi byli Ci Ci i Ci i nad tym musimy pracować.
        A to że ze Słońca mieliśmy najlepszy wynik nadal nie osłabia tych 10%. Wstyd jest wstydem i nawet pierwsze miejsce na liście obciachu nie czyni go czymś pożądanym.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s