Kilka zrzutów ekranu z serwisu aukro.ua, ukraińskiego odpowiednika allegro. Jak widać całkiem otwarcie można nabyć tam sporo interesujących przedmiotów. Przynajmniej część z nich wygląda jakby pochodziła z nielegalnych wykopalisk. Czy ktoś z czytelników zna ukraińskie prawo? Jak odnosi się ono do kwestii związanych z handlem zabytkami i poszukiwania zabytków? Ukraina jest członkiem ICOMOS, sygnatariuszem Konwencji Maltańskiej, więc pewnie nie jest to kraj, w którym obowiązywałaby w tej dziedzinie wolna amerykanka.
Piękna srebrna zausznica wczesnośredniowieczna. Na miniaturach w tle strony widać, że podobnych zabytków jest tam znacznie więcej.
Fragment złotej lunulli wczesnośredniowiecznej.
Pierścień wczesnośredniowieczny. W tle widać więcej podobnych zabytków, choć dominują nowożytne pierścienie pieczętne.
Fibula palczasta. Ciekawe czy Florin Curta już wie, jak bardzo dziurawe są jego katalogi i publikacje?
Zwłaszcza, że jest ich tam znacznie więcej. Należących do różnych typów. Przy czym przynajmniej część wygląda jakby pozyskano je w jednym miejscu/zespole/stanowisku…
I jeszcze jedna…
Dla odmiany nieco późniejsza zapinka podkowiasta.
Fragment pięknej, złotej, wczesnośredniowiecznej lunulli.
Ostroga z zaczepami haczykowatymi.
I na koniec dla odmiany polskie Allegro. Od czasu gdy policja monitoruje ten serwis ilość zabytków pochodzących z nielegalnych poszukiwań znacznie się tutaj zmniejszyła. Pomimo to pojawiają się przedmioty budzące wątpliwości. W tle widać zawieszkę z wpisanym krzyżem, typowy przedmiot dla kultury ruskiej XI-XIII wieku. Trafiła do nas z Ukrainy, czy ktoś znalazł ją na jednym ze stanowisk z obszaru wschodniej części kraju? A nie… przepraszam… została w spadku po dziadku…
Na ebayu są cuda z Łotwy. Topory chodzą tonami, miecze kilogramami. Tkaniny. Itd.
Cuda, cuda!
Masz rację, na polskim podwórku też kwitnie ten handel. Nabyłem kiedyś w drodze kupna w antykwariacie warszawskim brązowy pierścień wykopany na wykopaliskach na Krymie. Właściciel nie ukrywał, że ogromne ilości takich rzeczy przywożą z Ukrainy. Pierścień kosztował 80 zł, kupiłem go 5 lat temu. pozdrawiam
Stały czytelnik
Prawo prawem, ale Almgren musi być po naszej stronie.
A tak powaznie to przynajmniej nie gniją w magazynach.
W Polsce tez tak się robi i legalnie, tylko że z monetami.
Zgłosiłam to z odnośnikiem do Twojego bloga.