W archeologicznej dokumentacji kluczowe staje się zwykle zrobienie zdjęć możliwie prostopadłych do fotografowanej powierzchni. O ile nie dysponujemy dronem lub balonem, wieżą fotograficzną i nie opanowaliśmy trudnej sztuki lewitacji, pozostają nam inne, mniej spektakularne metody. W naszej praktyce zazwyczaj korzystamy z drabiny, ale czasami zdarza się nam o niej zapomnieć.
W takiej sytuacji należy improwizować…
By ułatwić sobie dokumentację polecam aparat wyposażony w tryb life-view, tak by nie trzeba było koniecznie przykładać wizjera do oka oraz uchylny ekranik, ułatwiający kadrowanie.
W razie czego samochód terenowy umożliwi wjazd do wykopu, pod warunkiem, że nie jest zbyt głęboki 😉
Można jeszcze przywiązać aparat do kija – będzie jeszcze bardziej prostopadle 😉
albo do łaty
Na kiju można, tylko wtedy potrzebny jest dodatkowo baaardzo długi palec do naciskania migawki.
Albo pilot na podczerwień lub wężyk spustowy:
http://store.sony.com/webapp/wcs/stores/servlet/CategoryDisplay?catalogId=10551&storeId=10151&langId=-1&categoryId=8198552921644582402&N=4294941369
Do mojego aparata…
Można użyć samowyzwalacza (u mnie 12 s) – tylko trzeba być szybkim
Moje osobiste doświadczenie jest takie, że jak zapominam drabiny, to zapewne brak mi także innych rzeczy. Pilot ma rozładowaną baterię, a wężyk był w tym czarnym plecaku, ale przez miesiąc zawsze miałem drabinę,więc zapomniałem o tym i mam tym razem plecak czerwony.
Ponieważ jestem informattykiem a nie archeologiem, w praktyce to dotyczy nie drabiny, tylko innych gadżetów, ale mechanizm jest ten sam.
Mechanizm dobrze mi niestety znany…
A jak się nie posiada samochodu terenowego tylko np czołg, to jest jeszcze łatwiej. Ma jednak zdecydowanie lepsze właściwości terenowe, a do tego obrotową wieżę z działem. Obracasz wieżę w odpowiednią stronę, włazisz na lufę i strzał migawką.
Trochę gorzej jest jeśli posiadamy działo samobieżne, bo wtedy trzeba się ustawić prostopadle do krawędzi wykopu, dalej procedura ta sama:)
Jeśli się licytujemy na urządzenia zasadniczo nie przeznaczone do tego celu, to koparka ze zręcznym operatorem wydaje się łatwiejsza do zdobyci aniż czołg.
Robiłem kiedyś zdjęcia ze skarpówki. Fajne przeżycie
Przeciez nie wolno stać na profilu… a tym bardziej parkowac.
Nie ma problemu.
To nie jest profil, tylko krawędź wykopu.
Zapytaj Piotra Kittla to Ci wyjaśni co to jest profil i dlaczego to co archeolodzy nazywają profilem nie jest nim…
juz z nim dawno ustalilem, ze to o co archeolodzy nazywaja „profilem” powinno byc nazywane „przekrofilem” gdyz jest to de facto profil+przekroj czyli przekrofil.
po za tym ty stanales w zasadzie na profilu bardzij niz na przekroju, si?
Tak po prawdzie to stałem na bagażniku…
Jeszcze ewentualnie mozna to nazwac „prokrojem”. Mysle, ze moglibysmy zorganizowac konferencje naukowa by moc ustalic oficjalna archeoterminologie. Proponuje nazwe „Prokroj a przekrofil. Mozliwosci i oczekiwania”.
mozna by powiedziec, ze na profilu bagaznika?
No nie wiem. To taki stalowe rurki są. Może i profile…
A co do konferencji – jestem za. Trzeba zaprosić cenionych metodologów i teoretyków, a oni już nam wszystko wyjaśnią.
Tak po prawdzie to stałeś na desce
Powinienes Pan sobie takei sprawic (http://bambolot.com/tyczkatyczka.html), zeby nie maltretowac auta.
Myślałem już o tym.
Pomyślę jeszcze…
To nie jest maltretowanie samochodu. Przy takim traktowaniu on (land rover) czuje się dowartościowany, jest szczęśliwy. Można powiedzieć że jest to porządny kawał żelaztwa i nic mu nie odpadnie.
Żelaztwa? a to nie jest alumunium?
Rama jest stalowa. Tak samo bagażnik, przedni zderzak