Podczas każdej z moich wypraw pojawiają się rozmaite przeszkody utrudniające lub uniemożliwiające wręcz kontemplację piękna odwiedzanych zabytków. Wyobraźcie sobie: przez całe lata marzę o tym by zobaczyć jakiś obiekt, tygodniami planuję trasy objazdów, pokonuję tysiące kilometrów by dotrzeć na miejsce i… okazuje się, że obiekt jest remontowany.
W czasie zeszłorocznej podróży do Belgii i Francji remonty były utrapieniem. Filigranowe konstrukcje gotyckich katedr wymagają remontów notorycznych, nic więc dziwnego, że dotknęły też budowli, które odwiedzałem.
Najbardziej rozczarowujący był remont katedry w Tournai. Rusztowania przesłoniły z zewnątrz fasadę zachodnią i północną oraz właściwie całe wnętrze. Dostępna była wyłącznie przestrzeń południowego ramienia transeptu.
W przypadku katedr w Amiens i Beauvais rusztowania miały charakter ograniczony i wiązały się wyłącznie z fragmentami prezbiterium.
W Chartres rusztowania znalazły się we wnętrzu budowli i przesłoniły prezbiterium Tutaj remont może wyjść katedrze na dobre – wnętrze jest mroczne, ciemne od dymy świec i kadzideł. Fragmenty widoczne spoza rusztowań pięknie wyczyszczone i jasne. Może w końcu da się wewnątrz zrobić w miarę sensowne zdjęcia bez statywu (z którym gania obsługa).
W tym roku rozczarowań także nie zabrakło…
W Ulm wiązały się z przesłonięciem naw bocznych wysokimi płotami oraz rusztowaniami na południowej wieży przychórowej. Podobne rusztowania i chodniki znalazły się na południowo-zachodniej wieży katedry w Bambergu.
Do Maulbronn pojechałem by zobaczyć najstarszy w Niemczech element wczesnogotyckiej architektury, jakim jest tamtejszy przedsionek. Niestety – był w całości wypełniony rusztowaniem. Na szczęście reszta klasztornej zabudowy pozostała czysta.
Największym rozczarowaniem było Lorsch. Specjalnie pojechałem do tego niewielkiego miasteczka by obejrzeć najwspanialszy po Akwizgranie przykład architektury karolińskiej, jaki zachował się w całości do dzisiaj. Tryumfalna brama klasztorna ze wspaniałymi fasadami zdobnymi w kolorowe płytki i architektoniczną dekorację była w całości przesłonięta rusztowaniami.
Trzeba będzie wybrać się po raz kolejny…
Znam ten ból. Ale przynajmniej jest powód do powtórzenia wycieczki.
No tak. Tylko żeby ten Lorsch nie był ponad 1000 km od mojego domu…
Pozdrawiam
Jakby było bliżej to już bym tam był 😉
Pingback: Peregrinatio – cz. 4: Ordo Cisterciensis – Maulbronn | Gunthera miejsce w sieci
Pingback: Znów remonty | Gunthera miejsce w sieci