W dwóch wpisach było o tym jak (krok 1 i krok2). Tematu oczywiście nie wyczerpałem, więc może pojawią się kroki następne, zwłaszcza, że pyarchinit, o którym pisałem ma już wersję 0.4, a w związku z tym kilka nowych opcji (o których napiszę za jakiś czas). Na razie, ponieważ gil rzuca mi się na mózgownicę w związku z przeziębieniem, podrzucę kilka screenów, pokazujących co może się narodzić ze związku Qgis i Gimpa.
W końcu można by powiedzieć: po cóż to wszystko? Czy nie można prowadzić dokumentacji tak, jak robiło się to od lat? Oczywiście, że można, zwłaszcza, że urzędy konserwatorskie nadal preferują skoroszyt z kartkami i teczkę papierów milimetrowych. Można to nawet zrozumieć – papier jest interfejsem uniwersalnym, podczas gdy wszelkiego rodzaju elektroniczne formy zapisu mają tendencje do starzenia się. W końcu nawet pliki AutoCADa zmieniają się wraz z każdą kolejną wersją (to aluzja do znakomitego archeologa, który promuje to oprogramowanie w środowisku). A trudno wymagać by państwowy urząd był na bieżąco z oprogramowaniem. Któż więc zagwarantuje nam, że zakupione za grube pieniądze oprogramowanie nadal będzie coś warte za 10 lat (przypomnę, że opracowanie wyników dużych badań do publikacji to niekiedy znacznie więcej)?
Nie będę brnął w dyskusję na ten temat (choć mam swoje zdanie, a właściwie tylko dwa wyrazy: „otwarte standardy”). Napiszę jedynie, że GIS dla archeologa to pomoc. pomoc zarówno w procesie dokumentacji (bo umożliwia i wymusza uporządkowanie danych i szybki do nich dostęp), jak i analizy. Gdzie indziej można by oglądać plany własnych badań w szerszym kontekście, jak na screenie powyżej?
Kolejne warstwy map pozwalają oglądać wyniki badań na tle zdjęć lotniczych…
… albo map archiwalnych. Przy okazji podaję namiary na mapy archiwalne:
Mapster – dostęp do serwisów z mapami WIG i niemieckimi;
Archiwalne Mapy Pomorza Gdańskiego
mapy.ziomal.org – kupa rozmaitych map archiwalnych, czasami nieco nieuporządkowane, ale warto poświęcić czas na przeglądanie
Brać, wybierać, przebierać. Dzięki Qgis wszystkiemu można nadać georeferencje.
Numerycznych Modeli Terenu w tej skali w sieci nie ma (na pewno?). Ale zawsze można sobie sprawić w CODGIK. Później można to przeglądać w GRASS, za pośrednictwem wtyczki w Qgis, albo w łatwiejszym w obsłudze programie SAGA.
SAGA to program, którym kiedyś będę musiał się zająć szerzej – ma sporo opcji różnorodnych analiz opartych na warstwach rastrowych.
Pamiętacie wpis o dokumentacji w Gimp? Ortofotoplan stworzony w Gimpie można importować do Qgis i nadawać mu georeferencje (nawiasem mówiąc: wspomniany GRASS umożliwia mozaikowanie). Na zrzucie powyżej widać komplet takich planów na tle mapy 1:25000 (te grubaśne czarne linie to warstwice).
A tutaj już powiększenie i wyświetlenie kolejnych warstw. Tworzą je mniejsze ortofotoplany zrobione dla poszczególnych obiektów (grobów) po eksploracji wypełnisk, na tle warstwy zbudowanej ze zdjęć zrobionych na stropie calca i obiektów, bezpośrednio po zdjęciu humusu.
Taki zestaw może służyć do dalszej obróbki, czyli wektoryzacji. Przy tej okazji powstają tabele zawierające dane alfanumeryczne, czyli informacje o obiekcie oraz odnośniki do dalszych zasobów (zdjęć, rysunków dokumentacyjnych, plików tekstowych). Wszystko w jednym miejscu, dostęp błyskawiczny, informacja pełna.
Co najważniejsze – wszystko to za darmochę. Wraz z Gimpem do obróbki grafiki rastrowej, Inkscape do grafiki wektorowej oraz Stratify (do tworzenia diagramów Harrisa i analiz stratygraficznych) pomagają stworzyć kompletne biurko archeologa. Można je oczywiście uzupełniać przez programy CAD (np. qcad), bazy danych (Postgre – jako interfejs może tu posłużyć Qgis!), czy oprogramowanie do modelowania 3D. Wszystko bez nakładów finansowych, za darmochę, w większości OpenSource (poza Stratify).
No ale zawsze można pozostać przy papierze milimetrowym i ołówku…