Mit Łodzi wielokulturowej

Każdego roku w Łodzi organizowany jest Festiwal Dialogu Czterech Kultur – impreza kulturalno artystyczna, która ma nawiązywać do wielokulturowej tradycji miasta, tworzonego przez przedstawicieli czterech nacji: Polaków, Niemców, Żydów i Rosjan. To sposób łódzkich władz na promocję miasta. Prawda jest taka, że tych kultur było znacznie więcej, żyli tutaj także Czesi, Holendrzy, Francuzi i inni. Sami Rosjanie byli głównie przedstawicielami zaborczej administracji i żołnierzami w łódzkim garnizonie. Nigdy nie mieli specjalnie dużego wpływu na kulturowy kształt miasta. Ale niech będzie…

Fajna impreza, w mieście, w którym przedstawicieli innych kultur już właściwie nie ma, w którym resztki Niemców, wygonionych przez Rosjan, Żydów, wygonionych przez Niemców, Rosjan, których nigdy wielu nie było i innych nacji toną w morzu Polaków – katolików. Łódź jest już taka, jak inne miasta naszego kraju monolityczna etnicznie i religijnie. Bezpiecznie jest więc zaprosić żydowskiego kantora, niemiecki teatr czy rosyjskiego muzyka. Miło, sympatycznie i nostalgicznie. No i bez problemów: przyjedzie, wyjedzie, spokój. I zobaczcie jakim wielokulturowym, otwartym i tolerancyjnym miastem jesteśmy. Żeby obciachu nie było, raz w roku zamalujemy malowane przez „wielokulturowe” społeczeństwo antysemickie napisy.

Zgodnie z linią promowania wielokulturowego dziedzictwa Łodzi rozebrano ostatnio 100 letni kościół przy ulicy Rzgowskiej. Wzniesiony na początku XX wieku jako siedziba zboru baptystów (których w Łodzi było kiedyś więcej niż teraz w całej Polsce, którzy mieli tutaj kilka zborów, wydawnictwo, dom opieki), po wojnie przekazany został Kościołowi Rzymsko – Katolickiemu, podobnie jak inne protestanckie obiekty: kościół św. Świętej Trójcy (dziś Świętego Ducha), św. Jana czy prawosławna cerkiew św. Jerzego. Kościół rozebrano, bo rzekomo jego stan techniczny nie był najlepszy, a parafia bardzo chciała mieć ładny, nowy i większy budynek. Kościół nie był wpisany do ewidencji zabytków (!!!), można go było bezproblemowo zburzyć. I przy okazji z krajobrazu miasta wymazać ostatni zachowany budynek kościelny związany z baptystami. Poza kilkoma forami internetowymi, „wielokulturowa” Łódź ma to wszystko gdzieś… Nikt nie ma odwagi powiedzieć, że decyzja władz parafii to zwykłe barbarzyństwo.

Oczywiście można zadać sobie pytanie dlaczego nie objęto kościoła opieką prawną? Pewnie z tych samych powodów, dla których dzisiaj wszyscy milczą na ten temat. Nie ma sprawy.

Pewnie też z szacunku dla wielokulturowej tradycji miasta udajemy, że kościół z Nowosolnej, wystawiony obecnie w skansenie pod Białą Fabryką, był kościołem katolickim św. Andrzeja Boboli, choć powstał jako obiekt protestancki dla osadników niemieckich, którzy zbudowali Neu-Sulzfeld. Rekonstruując obiekt w skansenie nie zapomniano o artystycznie kiepskim, ale dobrze maskującym ewangelicką historię obiektu, malowidle przedstawiającym świętego.

Bo bezpieczniej i wygodniej jest raz w roku zaprosić żydowskiego kantora, niemiecki teatr i rosyjskiego muzyka, niż rzeczywiście zadbać i wyeksponować wielokulturową tradycję miasta.

Reklama

11 thoughts on “Mit Łodzi wielokulturowej

  1. Bo generalnie cały nasz kraj jest tak pięknie wielokulturowy i bardzo tolerancyjny (byleby się tylko te protestanty nie wychylały za bardzo). 😉

  2. a czemuż to na wikipedii piszą o onym nieszczęsnym kościele, że to budowla „bezstylowa”? Jakieś inspiracje architektoniczne toto miało, w sumie wygląda zgrabnie i swoją wartość artystyczną ma. Widać, że te protestanty II generacji też potrafiły sobie ładny kościół postawić. Bezstylowe to są te paskudztwa co dzisiaj sobie katolicy stawiają (nie tylko oni – choć nie widziałem nowego kościoła protestanckiego, podejrzewam że musiałby być równie paskudny, bo cała architektura sakralna schodzi na psy. Jakże koszmarnie kiczowate są żelbetowe, wielkie meczety stawiane w różnych miejscach świata za grubą kasę Al-Kaidy… pardon, miało być Arabii Saudyjskiej).

    nowsze i brzydsze rzeczy są u nas wpisane na listę zabytków, a tu taki ciekawy relikt (szczerze – nie wiedziałem, że baptyzm w Polsce ma tak długą tradycję i że kiedyś był tak rozpowszechniony) lekką ręką wyburza się. Totalne barbarzyństwo. Zresztą, katolickie parafie nie szanują również zabytków o katolickim rodowodzie, kiedyś prof. Januszajtis oburzał się, jak proboszcz-barbarzyńca z Przyjaźni na Pomorzu wystawił przed kościół opisywane w przewodnikach jako unikat (!) relikty jego barokowego wyposażenia (bodaj zdemontowaną drewnianą ambonę i jakieś stalle), a cześć w ogóle gdzieś zniknęła i pies z kulawa nogą się tym nie zajął. Nie różni się to od działań komunistów w Rosji czy w Chinach, wysadzających cerkwie i lamaistyczne klasztory, robiących onuce z szat liturgicznych, palących w piecu ikonami i tangkami itp.

    kiedyś w Gazecie Wyborczej był artykuł pt. „Boże, jakie brzydkie kościoły”, o (nie)estetyce obecnej architektury sakralnej. Na forum zaczęły się pojawiać agresywne komentarze ludzi o prowiniencji raczej mocno prawicowej, standardowo atakujące Wyborczą za… szkalowanie Kościoła, podparte argumentacją, że „dla ludzi wierzących nie ma znaczenia, gdzie będą wielbić Boga”. Strasznie mnie to zdziwiło, bo ludzie o takich poglądach deklarują się zwykle jako konserwatyści i tradycjonaliści, a takich właśnie powinna irytować brzydota obecnych kościołów, powinni chyba być zwolennikami pięknych gotyckich, barokowych i klasycystycznych katedr. Wśród takich ludzi są przecież często zwolennicy starej trydenckiej mszy, wrogowie modernizmu, nieufni wobec Vaticanum II i ekumenizmu, podkreślający na każdym kroku, jak ważna jest FORMA liturgii, a więc i oprawy wizualnej. Pewnie jednak uważają, że wrogość wobec Wyborczej jest ważniejszym wskaźnikiem ich ortodoksji, niż wygląd kościoła. Ale to już OT, w każdym razie czasami mam wrażenie, że im bardziej zlaicyzowane społeczeństwo, tym większa szansa na przetrwanie materialnego dziedzictwa kulturowego związanego z religią. O zabytki, kościoły i zachowanie każdej cegły, każdej stalli i ambony, każdego aniołka i fresku w niezmienionej formie, pewnie lepiej dbają w Czechach i Francji (stoi nad tym laicki urząd) niż w Polsce czy Serbii, gdzie nie wahają się domalować czegoś nowego, czy wymienić starej ściany na nową (z pustaków) „na większą chwałę bożą”. Zwłaszcza, że ci gorąco wierzący mogą nie być zainteresowani ochroną „heretyckich” i „pogańskich” reliktów (czytaj: nieswoich), a urząd i akademiccy badacze (bywa że ateiści) wszystkich traktują z takim samym zachwytem, jak pozostałości egzotycznych i obcych kultur ubarwiających świat 🙂

    za posty tej długości zostałem wyrzucony Sami Wiecie Skąd, mam nadzieję, że gunther nie będzie tak rygorystyczny

  3. Pisz ile chcesz (no może bez przesady…).
    Jest kilka współczesnych kościołów protestanckich w Polsce i żywo przypominają te katolickie.
    Mój promotor lubi w takich razach zadawać retoryczne pytanie: czy współczesna architektura sakralna musi obrażać Pana Boga? Widać musi.
    Tym bardziej szkoda niszczonych pamiątek przeszłości.
    W Kościelcu Kolskim proboszcz barbarzyńca do romańskiego, XII – wiecznego kościółka dobudował coś obrzydliwego z cegły, co nazwałem budowlą w stylu technogotyckim:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Parafia_%C5%9Bw._Andrzeja_w_Ko%C5%9Bcielcu
    Nie będę się wypowiadał na temat gustu proboszcza i działań konserwatora, który na to pozwolił.
    Może ja się czepiam – w sumie dobrze, że romańskiej części nie rozebrano…
    Od rozmaitych archeologów słyszę o księżach prujących zabytkowe mury, rozbierających „niepotrzebne” przybudówki, rozbudowujących „za małe” kościoły. Bez nadzorów, bez badań (są oczywiście chlubne przypadki działań godnych pochwały – nie wszyscy proboszczowie nie dbają o przeszłość).
    Może więc skoro szacunek do własnej przeszłości tak wygląda, to nie powinienem wydziwiać nad brakiem szacunku do przeszłości innowierców?

  4. Kościelec Kolski – istna groza. Konserwatora na pysk wywalić i rozstrzelać

    diecezja mogłaby kupić grunt gdzie indziej i tam postawić nowy (bo rozumiem, że stary za ciasny). Wokół takiego cacka nie powinno się nic znaleźć w polu widzenia, a co dopiero zostać dobudowane

  5. >>Bo bezpieczniej i wygodniej jest raz w roku zaprosić żydowskiego kantora, niemiecki teatr i rosyjskiego muzyka, niż rzeczywiście zadbać i wyeksponować wielokulturową tradycję miasta

    ale w sumie to mnie dziwi. Co w tym może być niewygodnego i niebezpiecznego…

    • Trochę tych protestantów zostało.
      Baptyści w Łodzi próbowali odzyskać majątki zarekwirowane przez władze po 1945 r. Szczegółów nie znam, oczywiście tego budynku odzyskać się już nie dało. Nie wiem, czy otrzymali jakieś odszkodowanie. Teraz w każdym razie nie ma już problemu.
      Łatwiej jest też zaprosić artystów na tydzień, niż wydać pieniądze na remont kościoła.
      Chodzi o rzeczywiste działania, a nie „akcje” i ulotki.

      • Co do Rzgowskiej – straszna historia… Myślałem, że gorzej w Polsce być nie powinno, niż było kilka-kilkanaście lat temu, ale ostatnich parę lat to coraz gorsze czasy dla zabytków: coraz mniejsza dbałość, coraz więcej „pseudokonserwatorskich” „społecznie słusznych” inicjatyw budów makiet szumnie zwanych odbudowami, coraz mniej szacunku dla dziedzictwa…
        Mimo wszystko dobrze, ze kościół z Nowosolnej nie zniknął zupełne – kilka lat temu, gdy go widziałem in situ byłem przekonany, ze jego dni są policzone. Cieszę się, że się myliłem.

  6. Też się cieszę, że kościół z Nowosolnej został zachowany. Szkoda, że nie próbowano przywrócić stanu zbliżonego do pierwotnego.
    Chyba dzisiaj wpis napisał bym nieco inaczej – mniej emocjonalnie, ale faktem jest, że w Łodzi coś ostatnio zbyt wiele zabytków ulega destrukcji.

  7. Płaczemy za rozebranymi przed stu laty zabytkami, biadolimy nad rozebranymi po wojnie starówkami miast pokrzyżackich, z oburzeniem patrzymy na dorobek ostatnich kilkudziesięciu lat pracy lub jej braku pośród wielu archeologów i konserwatorów. Patrząc co się dzieje dziś, ze smutkiem stwierdzam: niczego się nie nauczyliśmy. Zawsze znajdzie się ktoś kto przedłoży własny interes nad dobro kulturowe i ktoś inny nic z tym nie zrobi… a kościółka w Kościelcu Kolskim żal, oj bardzo żal…

  8. Aż wstyd, ale – mimo, żem ewangelik i student historii – dopóki nie przeczytałem tej notki, nie wiedziałem nic o istnieniu w moim mieście takiego obiektu. Ale chyba jeszcze bardziej wstydzić się powinny władze Łodzi oraz wspomnianej parafii.

    Żal – po prostu. A prezydent bawi się tymczasem w najlepsze, otwierając nową-starą „Falę”…

    Pozdrawiam.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s