Godziny buszowania po lesie, kilometry tras w trudnym terenie, wczesne wstawanie – wszystko na nic. Łosie skutecznie unikały naszych obiektywów. Aż pewne dnia…
postanowiliśmy wybrać się na Czerwone Bagna (zimą są białe, ale widocznie nikomu nie chciało się zmieniać szyldów i tablic informacyjnych)
a tam… tak to on – łoś
był całkiem blisko
niestety – to był łoś na wybiegu, w ośrodku rehabilitacji…
Pojawiły się więc opinie, że łoś był sztuczny, najpewniej mechaniczny i nakręcany. Prawdziwe łosie nie mieszkają w ośrodkach rehabilitacji, a w lesie i na bagnach – twierdzili sceptycy. Wróciliśmy więc do lasu i na bagna, a tam:
Niestety – to nie łoś, to sarna…
Kolejny dzień minął. A dzikich łosi nadal nie udało się upolować.
ciąg dalszy nastąpi