Quedlinburg założony przez Henryka Ptasznika w 922, położony w Saksonii (land Saksonia Anhalt), na północ od centrum Cesarstwa jakim był rejon gór Harzu. Prawdziwe znaczenie miasto uzyskało za panowania Ottona I, który założył tutaj jedną ze swoich siedzib. Dzisiaj Quedlinburg jest od 1994 r. wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Pozostałością z czasów bliskich założeniu miasta (określanego w dokumentach jako villa) jest sklepiona krypta kościoła św. Wiperta, z lat 20 – tych XI w. Sam kościół, wzniesiony był jako salowy w 936 r., przebudowany przez Ottona I w bazylikę użytkowaną przez kanoników, później przez konwent norbertanów.
Do Wiperta nie udało mi się niestety wejść, zdjęcie pochodzi z Wikipedii, a plan ze strony Fundacji zajmującej się Wipertem. Ale reszta miasta też dostarcza wielu atrakcji. Centrum zabudowane jest szachulcowymi domami, których jest ponoć ok. 1300, a z których znaczna część powstała w XVI – XVII wieku. W samym mieście znajduje się zresztą muzeum architektury szachulcowej. Dziedzictwo NRD wiedoczne jest niestety w stanie zachowania części budynków, co widać na poniższym obrazku:
Ale dzięki temu lepiej dostrzeżemy szczegóły konstrukcyjne domów 🙂
Ścisłe centrum jest odnowione. Nad całym miastem dominuje masywna bryła zamku, wzniesionego w miejscu ottońskiego pfalzu. Sercem zamku jest kolegiata św. Serwacego, w obecnym kształcie pochodząca zasadniczo z XII wieku, ale zbudowana na fundamentach z czasów ottońskich.
Transept kolegiaty – okazało się, że nie mam przyzwoitego zdjęcia całej bryły… wybaczcie czytelnicy. Piękne zdjęcie bryły zamku, wraz z zachodnim masywem wieżowym kolegiaty przytaczam za Wikipedią:
Autor: Annabell Preußler na licencji GNU FDL
Wnętrze poddano w XIX wieku purystycznej renowacji, dodatkowo poprawionej w okresie III Rzeszy (w kwedlinburskim zamku bywał wówczas Heinrich Himmler, który uznał się za kolejne wcielenie Henryka Ptasznika, a z jego twierdzy próbował utworzyć rodzaj nazistowskiego panteonu – co upamiętnia stosowna ekspozycja na zamku). Dzisiaj nie łatwo jest niekiedy odróżnić zachowane oryginalne elementy wystroju od dzieła konserwatorów. Szczególnie fascynuje prezbiterium: z zewnątrz gotyckie, w które dla zachowania romańskiego klimatu wstawiono konchę pseudoromańskiej absydy.
Sam zamek jest nowożytny, ale w jego wnętrzu zachowały się elementy ottońskiego pfalzu, w których znajduje się poświęcona dziejom twierdzy wystawa:
Kwedlinburg związany jest z wczesnymi dziejami Polski – dwukrotnie był tutaj Mieszko I, a jako zakładnik na cesarskim dworze przebywał Bolesław Chrobry. Przed cesarskim sądem w sprawie Śląska stanął tutaj Kazimierz Odnowiciel, a w tutejszym klasztorze przebywał Zbigniew – syn Władysława Hermana.
Widok na miasto z tarasu zamkowego.
Dzien dobry,
zachecam do ponownych odwiedzin regionu, chocby po to by jednak zobaczyc krypte w kosciele Wiperta. Pozostalosci malowidla sciennego, unikatowo zdobiony stol ofiarny, piekne w swej prostocie kapitele grzybkowe fragment fryzu o bizantynskiej proweniencji. Wszystko to warte jest ponownej wizyty. Z pewnoscia zainteresowalby Pana takze uzyty w sredniowieczu jako wzmocnienie podpory sklepienia ociosany kamien mlynski, ktory w swojej karierze mial takze role polfabrykatu kamienia nagrobnego (nigdy jednak nie oznaczono nim niczyjego grobu). Przy okazji zachecania do ponownej wizyty, chcialabym zwrocic uwage na kilka drobiazgów w Panskiej relacji.
Napisal Pan, ze Kwedlinburg zostal zalozony „na polnoc od centrum Cesarstwa jakim był rejon gor Harzu.” Sadze, ze scislej byloby gdyby napisac o tym, ze centrum Cesartwa byl region u ich podnoza, bo gory w istocie takim centrum nie byly. Owo centrum rozciagalo sie gdzies pomiedzy Memleben, Kwedlinburgiem a Goslarem.
O ile w drugim zdaniu relacji ladnie Pan nazwal budowle z Gory Zamkowej „siedziba” w nawiasie dodajac „tzw. pfalz”, to w pod koniec tekstu uzyl Pan juz niemieckojezycznego slowa pfalz („Sam zamek jest nowozytny, ale w jego wnetrzu zachowaly sie elementy ottonskiego pfalzu”). Sadze, ze zgrabniejsze byloby uzywanie slowa „palatium”, ewentualnie „palacjum”. Zrezygnowalabym takze z pisania „tzw” przed pfalz. To troche tak, jakby Niemcy napisali „tzw. katedra”. Rzeczownik der Pfalz ma na tyle jednoznaczna definicje slownikowa, ze nie nalezy mu sie owo „tzw”.
Mysle, ze warto zrezygnowac ze slowa „dzisiaj” w zdaniu „Dzisiaj Quedlinburg jest od 1994 r. wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO”. Bo skoro jest od 1994 r wpisany i nie wykreslono go z tej listy…
Sadze, ze piszac po polsku warto uzywac polskiej nazwy Quedlinburga, czyli Kwedlinburg. Inaczej wychodzi tak jakbysmy pisali o Paryzu per Paris.
Pisanie o „rezydowaniu” Himmlera w Kwedlinburgu jest przesada. Himmler, w okresie 1933-1945, był w mieście zaledwie kilka razy i spedzil w nim mniej niz dwa tygodnie
Raczej nieco na wyrost napisał Pan o „bywaniu” Mieszka I na kwedlinburskim dworze. Dwa razy to trochę za mało na „bywanie”. Chyba, że były jeszcze inne razy, o których kronikarze milczą.
Bardzo ladnie zachowal sie Pan podajac zrodlo pochodzenia ilustracji przy omawianiu kosciola Wiperta. Zabraklo mi tego samego przy pozostalych ilustracjach. Szczegolnie intryguje mnie fotografia wnetrza kolegiaty sw. Serwacego. Mysle, ze warto uzupelnic te informacje, a jesli fotografia jest Panskiego autorstwa, to niestety musze Pana poinformowac, ze fotografowanie i filmowanie wewnatrz kolegiaty jest zabronione. Jesli ma Pan watpliwosci prosze dzwonic: 03946/709900. Turysci nie maja tu nawet mozliwosci wykupienia pozwolenia na fotografowanie (jak w Gernrode). Moga za to, niezbyt drogo nabyc pocztówki, foldery, przewodniki i opracowania muzealne. Mysle, ze jesli nie ma Pan zgody na publikacje wlasniorecznie (nielegalnie) wykonanego zdjecia, lepiej bedzie je usunac ze strony www. Jesli jest to zdjecie skadinand, to trzebaby podac odsylacz.
Mam nadzieje, ze nie obrazi sie Pan za poczynione tu uwagi. Zapewniam o sympatii dla Panskiej internetowej tworczosci. Z radoscia witam kazdy kolejny wpis. Zapraszam ponownie do Saksonii-Anhalt. Jesli bylby Pan w Kwedlinburgu, to sugeruje odwiedziny w poznoromanskiej kaplicy sw. Jana. Mimo, ze niezwykle urokliwa, jest bardzo rzadko odwiedzana przez turystow. Wszystko przez to, ze lezy juz w „uprzemyslowionej” czesci miasta – na poludnie od linii kolejowej.
Pozdrawiam
Edyta
Witam,
Odnośnie do lokalizacji centrum Cesarstwa pozwolę sobie pozostawić tekst taki, jakim jest. Pani sprostowanie całkowicie akceptuję oczywiście – każdy gość bloga będzie je sobie mógł doczytać.
Słowo „pfalz” ma oczywiście polski odpowiednik w postaci określenia „palatium” (które zresztą jest tylko spolszczonym słowem łacińskim). Jednocześnie w polskiej literaturze archeologicznej i dotyczącej historii architektury funkcjonuje zapożyczone z języka niemieckiego słowo „pfalz”, którym określa się średniowieczne siedziby cesarskie. Odnoszę wrażenie, że następuje tutaj proces podobny do „spolszczenia” słowa „palatium”. Może z punktu widzenia redaktora lub polonisty nie brzmi to najlepiej, ale mimo to pozostawię słowo „pfalz”.
Co do Mieszka – szczerze mówiąc, o ile pamiętam, chciałem uniknąć podawania wielu szczegółów, które każdy zainteresowany odnajdzie choćby w Wikipedii.
Jeśli chodzi zaś o zdjęcie – z przykrością informuję, że nie zwróciłem uwagi na zakaz fotografowania. Po prostu nie zauważyłem go. Z robieniem zdjęć specjalnie się nie kryłem – to dość duży aparat, z głośno pracującą migawką i towarzyszyła mu wówczas spora torba na zapasowe obiektywy. Nikt nie zwrócił mi żadnej uwagi. Jeśli jednak taki zakaz istnieje, to oczywiście dokonam zaraz edycji wpisu i usunę zdjęcie wnętrza. Jak rozumiem zdjęcie bryły kościoła z zewnątrz nie powinno być problemem?
Dziękuję za zaproszenie. W Saksonii – Anhalt byłem już w tym roku.
O już zdjęcia nie ma, a nawet tekst miejscami zmieniłem…
Nawiasem mówiąc cieszę się, że żyjemy już w cywilizowanej części Europy. Zgodnie z wyrokiem Sądu Ochrony Konsumentów w sprawie Pana Michała Kosiarskiego przeciwko Muzeum Regionalnemu im. Dzieci Wrzesińskich we Wrześni z 5.03.2010 i wpisem Urzędu Ochrony Konsumenta z 25.05.2010 klauzuli umownej zakazującej fotografowania w muzeach do Rejestru Klauzul Niedozwolonych w polskich muzeach można fotografować wystawy i eksponaty. Nie jest dozwolone nawet pobieranie za to dodatkowych opłat.
http://www.prawo.egospodarka.pl/55465,Zakaz-fotografowania-w-muzeach-niedozwolony-wg-SOKiK,1,84,1.html
http://prawo.vagla.pl/node/9027
To dotyczy Polski oczywiście.
Oczywiście nie oznacza to automatycznie zgody na publikację (to dwie różne sprawy).
Wyrażając swoją całkowicie prywatną opinię powiem jedynie, że czasami nawet polskie prawo mi się podoba (choć gorzej bywa z praktyką). Zabytki architektury i zabytki muzealne są częścią dziedzictwa kulturowego wspólnego dla nas wszystkich. Każda osoba zainteresowana powinna mieć do nich dostęp i możliwość utrwalenia. Oczywiste względy konserwatorskie mogą wpływać na zakaz używania lampy błyskowej podczas fotografowania. Sam jednak proces fotografii, bez użycia flesza w żadnym razie nie wpływa na stan zabytku.
Nie trzeba chyba wyjaśniać jak bardzo różni się w odbiorze zwiedzającego muzeum, w którym pozwala mu się wykonać pamiątkową fotografię od takiego, w którym ochrona i obsługa bezustannie patrzą na ręce zwiedzających zakazując robienia zdjęć…
Jak zwykle jest mi milo czytac Panskie odpowiedzi – rzeczowe, na temat. Tak jak pisalam moje uwagi, to zwykle drobiazgi, ktore przy odrobinie braku cierpliwosci mozna uznac za czepialstwo. Takie to widac zboczenie redaktorskie.
Spolszczanie, wiadomo – proces naturalny, tyle tylko, ze przypadku slowa „pfalz” musialoby ono nabrac jakiejs konsekwentej logiki. Rozumiem, ze piszac „pfalz” ma Pan takze jakis klucz do fonetycznego odtworzenia takiego zapisu? Jaki to klucz? Bardziej nimiecki (wtedy: pfalc) czy bardziej polski (wtedy cokolwiek nienaturalnie wybrzemiewajacy: pfalz)? Slowniki jezyka polskiego jak na razie nie notuja tego rzeczownika. No i nadal pozostaje kwestia zapisu nazwy Quedlinburg – czemu po niemiecku? Polskie podreczniki akademickie dotyczace dziejow sredniowiecza, a takze opracowania monograficzne dotyczace dziejow Ludolfingow upowszechnily spolszczona nazwe – Kwedlinburg.
Jesli chodzi o zapisy prawne w kwestiach fotografowania w muzeach, to w znacznej czesci niemieckich muzeow rowniez mozna fotografowac, przy czym decyzje co do zakazu lub zgody na fotografowanie wladze federalne pozostawiaja wlascicielom/zarzadcom muzeow. Jedni pozwalaja fotografowac inni nie. W berlinskim Bode Museum mozan do woli robic zdjecia, a kilka kilometrow dalej w Kupferstichkabinett jest juz calkowity zakaz fotografowania. Moim zdaniem dosc zdroworozsadkowe jest wtracanie sie panstwa w kwestie fotograficzne w placowkach budzetowych i pozostawienie prawa do decyzji placowkom prywatnym, smorzadowym etc. Nota bene, miesiac temu, zabroniono mi fotografowania (bez lampy i statywu) wnetrz wawelskich, sal Zamku Krolewskiego w Warszawie i wnetrz Muzeum Narodowego w Gdansku. Zatem, jak widac podlinkowane przez Pana orzeczenia zyja swoim zyciem, a zycie toczy sie dalej i fotografujacym pokazuje gest Kozakiewicza. Takze w Polsce.
Jasna sprawa, ze turysci uwielbiaja fotografowac, ja sama takze. Jasna sprawa, ze turysci sie zloszcza kiedy im sie to uniemozliwia, Ja tez nie lubie zakazow. Ale tez staram sie zrozumiec, ze jesli uniemozliwia sie fotografowanie, to z jakiego powodu. Chocby i komercyjnego. Byc moze przy zakazach fotografowania rosnie wtedy szansa na sprzedanie wiekszej ilosci pamiatkowych pocztowek i folderow. Jak bardzo zabytki potrzebuja pieniedzy, tego rzecz jasna nie musze Panu tlumaczyc.
Ja udostepniajac zainteresowanym swoje zbiory starej fotografii (a sa to spore zbiory) SAMA decyduje o zasadach na jakich je udostepniam, i SAMA decyduje czy pozwole je komus skopiowac, a jesli tak, to w jaki sposob skopiowac, za ile, czy moze za darmo. To chyba rozsadne?
W kolegiacie Serwacego zakaz fotografowania jest wywieszony na drzwiach wejsciowych (tych przed kasami i tych do samej nawy) i w kilku innych miejscach na wysokosci oczu. Zakaz ma wielkosc kartki A4. Jest to przedstawienie ikoniczne (przekreslony aparat fotograficzny) oraz napis. Musialbyc Pan niezle rozkojarzony lub zaabsorbowany czymniebadz, ze ich Pan nie dostrzegl. To, ze obsluga nie zwrocila Panu uwagi, to zbieg okolicznosci. W kolegiacie jestem czestym gosciem, i w mojej obecnosci bardzo czesto zwaracano uwage turystom. WIdac panowie i panie strazujace we wnetrzu i przy monitorach na zewnatrz mialy moment obnizonej czujnosci 😉 Tak czy owak fajnie ze fotografia wnetrza zniknela z witryny. Za to bryle zamku mozna fotografowac ile sie chce. Polecam szczegolnie widok ogolny z ogrodu opackiego lezocego 300 metrow na poludniowy zachod od wzgorza zamkowego lub popularniejszy, choć moim zdaniem, mniej efektowny widok ze wzgorza Munzberg (na zachod od wzgorza zamkowego – to ten autorstwa Annabell Preußler, ktory Pan zamiescil. Po porawdzie ladniej to miejsce wyglada zarowno latem przy zieleni lisci, jak i wczesna jesienia przy zlotych lisciach, ze o zimie nie wspomne, gdy sniegu jest pod dostatkiem).
By pozostac wierna swej naturze i zawodowi w drugiej linijce Panskiego tekstu poprawilabym blad w nazwie „Saksonii Anhalt”. Pomiedzy oba czlony trzeba wstawic polpauze i ani przed nia, ani po niej nie nalezy dwac odstepu. Powinno byc Saksonii-Anhalt. W ostatnim zdaniu swojej pierwszej odpowiedzi na moj zapis napisal Pan te nazwe niemal poprawnie z polpauza, ale trzeba zlikwidowac odstepy przed i po niej.
Pozostaje Panska wierna czytelniczka czekam na kolejne zapisy z wypraw i prac badawczych.
Pozdrawiam serdecznie
Pfalz fonetycznie raczej jak w Niemieckim. Znaczeniowo w środowisku archeologów czy badaczy dawnej architektury określa się tym słowem raczej nie „zwykły pałac” (jak rozumiem zakres znaczeniowy słowa w języku niemieckim obejmuje różnorodne pałace?), ale to co w j. niemieckim opisuje się jako Kaiserpfalz lub Königspfalz. Przynajmniej taką tendencję obserwuję.
Co do przepisów – jak zwykle w Polsce prawo mamy świetne, ale przepisy wykonawcze i egzekucja prawa nie istnieje (napisałem zresztą, że z praktyką bywa różnie). Może więc z tą cywilizacją przesadziłem? Może normą cywilizacyjną jest przestrzeganie prawa? W tym Niemcy generalnie biją nas na głową (choć różnie to też bywa).
Udostępnianie dziedzictwa kulturowego przez muzea na możliwie otwartych zasadach, powinno przede wszystkim dotyczyć jednostek finansowanych z budżetu. Święte prawo własności prywatnej powinno gwarantować prywatnemu posiadaczowi zbiorów muzealnych możliwość swobodnego nimi dysponowania.
Co do mojego spostrzegania zakazów fotografowania – jak już Pani pewnie zauważyła, naruszanie ich zdarza mi się nagminnie. Wynika to jak sądzę z tego, iż widząc zabytki, o których czytałem w podręcznikach historii architektury, o których zwiedzaniu marzyłem, wpadam w swego rodzaju amok…
Jesli slowo zostalo spolszczone w warstwie fonetycznej (jak Pan proponuje)nalezaloby je takze w takiej postaci zapisywac, czyli pfalc. I oczywiscie bron Boze pisac to z duzej litery! Zdaje sobie sprawe z tego, ze dziwnie wyglada taka pisownia, ale tak byloby OK wedle zasad. Podobny proces zaszedl w nazwie Harz. Tu rowniez wersja spolszczona ma charakter fonetyczny, przyjeto pisownie Harc.
Jesli idzie o znaczeniowy zakres rzeczownika Pfalz w jezyku niemieckim, to najczesciej, w rozumieniu kulturowo-architektonicznym, uzywa sie go w zbitkach, ktore Pan podał – koniecznie sredniowieczna, zamkopodobna siedziba cesarska lub krolewska. Na okreslenie roznego rodzaju palacow z innych epok uzywa sie slowa Palast. Stad i zrodloslow slowa Pfalz jest zupelnie inny niz palatium. „Pfalz” pochodzi od gornoniemieckiego „Phalenza” lub starogornoniemieckiego „Phalanza” – oba slowa oznaczaly ni mnie ni wiecej jak „miejsce” (Platz). Stad tez „Pfalz” wystepuje zwykle w zbitkach ze slowami dookreslajacymi znaczenie „miejsca” (siedziba krolewska, siedziba cesarska).
Przyznam sie, ze i mnie, jako historyka z pierwszego wyksztalcenia, skreca gdy nie moge uwiecznic fotograficznie zwiedzanych miejsc. Zgermanizowalam sie jednak juz na tyle, ze mimo bolesci duszy, przy zakazie nie fotografuje. Zrobilam sie akuratna 😉 I chyba mi z tym dobrze.
Tak czy owak, pozdrawiam serdecznie
A ponadto uwazam, ze nalezy pisac Kwedlinburg 😉