O KDE 4.1 piszą już niemal wszyscy. Będę kolejny. Postanowiłem i ja sprawdzić jak to działa. Zainstalowałem i…
Mam. Nowy pulpit wygląda całkiem nieźle. Niestety trzeba się przyzwyczaić do całkowicie nowej filozofii pracy. Nowy interfejs pulpitu nazywa się Plasma i jest w gruncie rzeczy zestawem widżetów. Pulpit nie jest już osobnym katalogiem, na którym przechowuje się pliki i skróty do programów bądź miejsc. Wszystkie ikony wyświetlane na biurku KDE 4 są widżetami. Nie da się ich np. przenieść do otwartego okna katalogu. Można natomiast dowolnie powiększać, a nawet obracać (co ułatwia znacznie fakt wykonania ich jako grafiki wektorowej). Pewnym zastępstwem dla tej funkcji, znanej z większości środowisk graficznych (oraz choćby powłoki Windows), jest osobny widżet wyświetlający zawartość dowolnego katalogu i pozwalający na tradycyjną pracę z plikami.
Menu nowego KDE to znany dobrze użytkownikom openSUSE (ale też Mandrivy i Kubuntu) Kick-off. Nadal też możliwe jest używanie tradycyjnego menu, znanego z KDE 3. Osobiście novellowy wynalazek nigdy mi nie odpowiadał i to się wcale nie zmieniło.
Nowe KDE ma kilka całkiem sympatycznych rozwiązań. Jednym z nich jest nowa wersja GwenView. Nie dość, że wygląda ładnie, to jest bardziej funkcjonalna od wersji z KDE 3.5.
Nieładnie natomiast w nowym KDE prezentuje się Firefox. Można temu zaradzić ściągając odpowiedni motyw.
A wady? Wciąż niestety sporo. Dostępność nowych widżetów jest ograniczona. Spod wbudowanego kreatora można sobie ściągnąć aż… jeden. Inne należy instalować „z palca”. Podobno nowe KDE miało być wydajniejsze o około 20% od starego. Cóż, na moim komputerze wyraźny jest raczej spadek wydajności. Wszystko działa wolniej niż w wersji 3.5. Włączenie efektów kwin (natywnego odpowiednika Compiz-Fusion) powoduje wyraźne zwiększenie apetytu na zasoby komputera. Co ciekawe pod zarządem nowej warstwy obsługi multimediów (Phonon) na moim laptopie pojawiły się problemy z działaniem karty dźwiękowej (SiS).
Póki co, na zabawę z KDE 4.1 jako głównym środowiskiem nie mam sił. Ale może się przyzwyczaję… A może z biegiem czasu błędy zostaną poprawione.
Pingback: Z bólem serca KDE 4.1 na razie odradzam « Gunthera miejsce w sieci